Wyznanie skruszonego ateisty

Całe dorosłe życie poświęcił by dowieść, że Bóg nie istnieje. Podważał idee chrześcijaństwa i innych religii. Dopiero u schyłku życia odkrył, jak bardzo się mylił. I posługując się czysto racjonalną argumentacją, bez odwołania do objawienia, uznał, że Bóg istnieje. Czy to oznacza, że racjonalne myślenie prowadzi nas nieuchronnie do wiary w Boga? Oddajmy głos nawróconemu…

Otóż wierzę teraz, że wszechświat powołała do istnienia nieskończona Inteligencja. Wierzę, że misterne prawa rządzące Wszechświatem objawiają to, co naukowcy nazwali Umysłem Boga. Wierzę, że życie i jego odtwarzanie mają początek w boskim Źródle.

Brak dowodów nie jest dowodem braku Carl Sagan, astrofizyk

There are no atheists in foxholes

Dlaczego w to wierzę, skoro ponad pół wieku broniłem światopoglądu ateistycznego? Najkrócej mówiąc dlatego, że moim zdaniem taki właśnie obraz świata wyłania się ze współczesnej nauki. Nauka uzmysławia trzy aspekty przyrody świadczące o istnieniu Boga: samo istnienie przyrody, która jest posłuszna określonym prawom i samo istnienie Życia, w tym inteligentnych i działających celowo istot wyłonionych z materii.

Mojego odejścia od ateizmu nie spowodowało żadne nowe zjawisko czy argument. Przez minione dwie dekady cała konstrukcja mojego myślenia ulegała przebudowie. Wynikało to z nieustannego namysłu nad wymową wyników badań przyrodniczych. Gdy ostatecznie doszedłem do uznania istnienia Boga, nie była to zmiana paradygmatu, gdyż paradygmatem moim pozostała reguła, którą ustanowił Platoński Sokrates, powiadając z naciskiem, że „za danym rozumowaniem musimy iść, dokądkolwiek prowadzi”! Krótko mówiąc, moje odkrycie Boga wynikło z pielgrzymki rozumu, a nie wiary.

A jedynym zadowalającym wyjaśnieniem pochodzenia „wewnętrznie celowego i rozmnażającego się” życia, jakie istnieje na Ziemi, jest nieskończenie inteligentny Umysł. Niektórzy twierdzą, że nawiązali z nim kontakt. Ja jeszcze nie. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Być może i ja usłyszę Głos, który zapyta: Słyszysz mnie teraz?

Za wszelkiego rodzaju ateizm odpowiada wyłącznie celowa odmowa „patrzenia”. Powiedzmy, że mamy przed sobą stół marmurowy i zastanówmy się nad nim przez chwilę. Czy sądzicie, że przez bilion lat lub nawet czas nieskończony, ten stół mógłby nagle lub stopniowo stać się świadomy, uzmysłowić sobie otoczenie i siebie w taki sposób, w jaki wy to sobie uświadamiacie? To, że doszłoby lub mogłoby dojść do tego, jest po prostu niewyobrażalne! I dotyczy to wszelkiej innej materii. Kiedy rozumie się naturę materii, rozumie się, że materia właśnie z powodu swej natury nigdy nie może stać się „świadoma”, nigdy nie „myśli”, nigdy nie mówi „ja”. Natomiast wg ateisty, na pewnym etapie dziejów to niemożliwe i niewyobrażalne stało się rzeczywistością. W pewnej chwili niezróżnicowana materia „ożyła”, potem stała się świadoma, zaczęła sprawnie posługiwać się pojęciami, wreszcie stała się „jaźnią”. Twierdzenie, że dana myśl jest tylko określonym zespołem oddziaływań nerwowych, jest tak niedorzeczne jak sugestia, że idea sprawiedliwości jest jedynie określonego rodzaju śladami atramentu na papierze.

To nie Twój mózg rozumie. To Ty rozumiesz! Mózg umożliwia ci zrozumienie, ale nie dlatego, że Twoje myśli zachodzą w mózgu ani nie dlatego, że „Ty” pobudzasz określone neurony. Twój akt rozumienia jest procesem holistycznym, który jest ponadfizyczny pod względem istoty (znaczenie) i fizyczny pod względem wykonywania (słowa i neurony). Tego aktu nie można rozszczepić na część fizyczną i ponadfizyczną, ponieważ jest niepodzielny: aspekt fizyczny i ponadfizyczny mają pewną strukturę, ale są zespolone tak całkowicie, że nie ma sensu o to pytać. Są to akty Osoby-Człowieka, która z konieczności jest zarazem ucieleśniona i „uduchowiona”.

Domniemanie jakoby komputer „rozumiał” to, co robi, jest jak przypuszczenie, że odtwarzacz DVD rozumie odtwarzaną muzykę i się nią rozkoszuje. Komórki twojego ciała stale się zmieniają, a Ty pozostajesz ten sam.

Ze wszystkich prawd, jakie jesteśmy w stanie przyswoić, w rzeczywistości jaźń (samoświadomość) jest tą najbardziej oczywistą, niezaprzeczalną i najbardziej zabójczą dla wszelkiego fizykalizmu. Jest tym, czym jesteśmy, a nie tym, co mamy. Nie możemy jej zanalizować, ponieważ nie jest ona stanem psychicznym. Ludzka jaźń jest zatem najbardziej podstawową rzeczywistością, której wszyscy jesteśmy świadomi. Nie można jej opisać w kategoriach fizyki lub chemii. To nie nauka odkrywa jaźń, lecz jaźń odkrywa naukę!

Życie, umysł i jaźń mogą pochodzić wyłącznie ze Źródła, które jest żywe, świadome i myślące. Materia nie może wytwarzać pojęć ani postrzeżeń. Pole sił nie planuje ani nie myśli. W ten sposób na gruncie rozumu i doświadczenia stajemy się bezpośrednio świadomi, że świat istot żywych, świadomych i myślących może pochodzić tylko od Źródła, które samo żyje i jest Umysłem.

O kim mowa?

Antony Flew (1923-2010) − angielski filozof. Jeden z największych krytyków religii, w tym głównie chrześcijaństwa. Jego zdaniem istnienie na świecie zła wyklucza istnienie dobrego, wszechmocnego i wszechwiedzącego Boga. Twierdził, że wszystkie wypowiedzi na temat Boga – jako niesprawdzalne empirycznie – są pozbawione sensu. Przez dziesięciolecia był guru ateistów. Pod koniec życia odrzucił ateizm. Więcej można przeczytać tu: ZOBACZ.

Warto też sięgnąć po jego książkę Bóg nie istnieje.

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑