Agender Androgyne Androgynous Bigender Cis Cisgender Cis Female Cis Male Cis Man Cis Woman Cisgender Female Cisgender Male Cisgender Man Cisgender Woman Female to Male FTM Gender Fluid Gender Nonconforming Gender Questioning Gender Variant Genderqueer Intersex Male to Female MTF Neither Neutrois Other Pangender Trans Trans* Trans Female Trans* Female Trans Male Trans* Male Trans Man Trans* Man Trans Person Trans* Person Trans Woman Trans* Woman Transfeminine Transgender Transgender Female Transgender Male Transgender Man Transgender Person Transgender Woman Transmasculi Transsexual Transsexual Female Transsexual Male Transsexual Man Transsexual Person Transsexual Woman Two-Spirit

Zatkało kakało??? Nie wiedziałeś? Właśnie tyle mamy płci!!!
Genderyści wyróżniają:
- 10 rodzajów płci medycznej, które mogą podlegać różnego rodzaju anomaliom i zaburzeniom hormonalnym i chromosomowym;
- 8 rodzajów płci psychologicznej, które zależą od własnego samopoczucia;
- 28 modalności trzeciej płci; osoby, które zaliczają się do tego grona, nie uważają się ani za mężczyzn, ani za kobiety. Pojęcia trzeciej płci używa się w związku z płcią biologiczną (biological sex), płcią kulturową (gender), tożsamością płci kulturowej (gender identity) oraz orientacją seksualną (sex identity);
- 15 tożsamości seksualnych (sex identities) z zastrzeżeniem, że orientacja seksualna może podlegać zmianom;
- 13 tożsamości płci kulturowej (gender identities);
- 5 postaci hermafrodytyzmu;
- transseksualizm, czyli niezgodność między płcią biologiczną i socjalną;
- transgenderyzm będący zmianą płci kulturowej; osoby transgenderyczne mogą uważać się za hetero-, homo-, bi-, pan-, poliseksualistów bądź osoby aseksualne, obupłciowe albo odczuwać przynależność do innej płci niż biologiczna.
Lista jest elastyczna; można sobie przecież wyobrazić heteroseksualnego transwestytę płci męskiej o kobiecej płci kulturowej i lesbijskim rodzaju płci kulturowej, realizującego się seksualnie jako lesbijski heteroseksualny transwestyta.
Prawda, że proste???
Skąd się to wzięło? Czy także na podstawie badań tego „specjalisty”???
Kanadyjski profesor Christopher Dummitt, historyk i ekspert w dziedzinie płci, wyznał, że bardzo się wstydzi, ale w książce „The Manly Modern. Masculinity in Postwar Canada” (2007 r.), praktycznie wszystko zmyślił. Bo to z jego badań absolutnie nie wynikało.
Książka jest jedną z „ewangelii” genderyzmu, jednym z kanonicznych dzieł podważających istnienie płci biologicznej i lokujące ją w przestrzeni kulturowej. To dzieło źródłowe cytowane przez „naukowe feministki” dowodzące, że płeć, a zwłaszcza męskość to dekretowana przemoc i sposób na utrzymanie niesłusznego patriarchatu.
Teoria i ideologia gender stały się jednym z filarów politycznej poprawności, przyczyną kontrowersyjnych marszów oraz powstania katedr i wydziałów uniwersyteckich. Powstawały prace „naukowe”, robiono kariery, przyznawano potężne unijne i krajowe granty, z których nic poza kasą dla grantobiorców nie wynikało. Produkcja genderowej, pseudonaukowej makulatury idzie w najlepsze. Fuzja seksu i ignorancji przyniosła naukowy i kulturowy bełkot – powszechnie i bezkrytycznie akceptowane bzdury. Tymczasem gość, który to wszystko zmyślił, przyznał, że to jego uprzedzenia i zajadłość ideologiczna, a nie poważne, wynikające z badań tezy naukowe.
To może teraz nieco o „gender studies”?
Studia gender budziły wątpliwości środowisk naukowych od dawna. Są one zakorzenione w prądach i ideach rewolucji kulturalno-seksualnej 1968 r. Nad nowymi kierunkami studiów roztoczono ideologiczny parasol ochronny, mający na celu nadanie gender studies wyjątkowego znaczenia.
Jakiekolwiek wątpliwości związane z warsztatem naukowym publikowanych prac, zderzały się z murem ideologicznych frazesów autorstwa wyznawców gender ideology. W najlepszym przypadku kończyło się na wyzwiskach, w najgorszym – na społecznym ostracyzmie, będącym następstwem oskarżeń o homofobię, rasizm, seksizm itd.
Troje pracowników naukowych w USA (James A. Lindsay, Peter Boghossian i Helen Pluckrose) postanowiło przeprowadzić prowokację. W celu wykazania ideologizacji i nienaukowości studiów nad płcią w USA napisali kilkanaście całkowicie zmyślonych, tendencyjnych i absurdalnych artykułów o płci, równości, tożsamości i rasizmie. Projekt, początkowo odbierany w ramach dobrego żartu, nabrał powagi, kiedy artykuły dotyczące m.in. takich kwestii jak trenowanie mężczyzn jak psów w celu zapobiegania kulturze gwałtów czy zakuwanie białych dzieci w kajdanki jako edukacyjna szansa na przekraczanie swojego uprzywilejowania opublikowano w najbardziej poczytnych naukowych periodykach zajmujących się tematyką gender.
Najlepiej ocenioną przez wydawnictwo „Sexuality and Culture” okazała się Kultura gwałtu i performatywność queer w psich parkach w Portland. Autorzy udowadniali, że badając reakcje osób wyprowadzających psy na to, w jaki sposób samiec zachowuje się wobec samicy, da się określić czy dana osoba należy do „kultury gwałtu” czy może do „performatywności queer”. Przedstawili „badania”, z których wynikało, że feminizm powinien trenować mężczyzn jak psy, by zapobiec kulturze gwałtów. Artykuł uzyskał specjalną nagrodę, a recenzent podkreślił, że jest to „najlepsza praca jaką czytał od 25 lat”. Podawaliśmy im dokładnie to, co chcieli usłyszeć. Najpierw wymyślaliśmy tezę a później dorabialiśmy do tego kupę g…a, aby to potwierdzić – mówi jeden ze współautorów.
W kolejnym artykule („Kultura otyłości”) autorzy przekonywali, że w zawodach kulturystycznych w celu uniknięcia „dyskryminacji” ze względu na otyłość, powinno się uwzględnić kategorię dla… ludzi otyłych. Grube ciało to wyrzeźbione ciało – brzmiało jedno ze zdań. Recenzent pracy miał to nawet skomentować słowami: „całym sercem się z tym zgadzam”.
Opublikowano także pracę wykazującą, że moralnie usprawiedliwione jest śmiać się z białych, heteroseksualnych mężczyzn, ale niewłaściwe są żarty na temat rasy czy płci.
Kuriozalna okazała się publikacja zawierająca przerobiony na potrzeby feministycznej narracji fragment „Mein Kampf” (dla przypomnienia: dzieło Adolfa Hitlera). W miejsce słów „żydzi” wstawiono „biali mężczyźni” i tak przerobiony fragment zamieszczono w artykule, który przyjęto do druku.
W sumie ukazały się 4 prace, zaakceptowano 3, a publikację kolejnych 5 w ostatnim momencie wycofano, gdy na jaw wyszła informacja o prowokacji. W trakcie całego procesu, autorzy doszli do wniosku, że tak naprawdę można napisać COKOLWIEK, byle tematyka zahaczała o gender, a konkluzje wynikające z artykułu udowadniały z góry założoną tezę.
Kierunki gender studies, gdzie wykładają osoby ze stopniami naukowymi, są jak bańki informacyjne, w których tworzy się subiektywną i tendencyjną wizję świata. Ich absolwenci idą w świat i „zarażają” ideologią innych. Na dodatek, w dyskusji dotyczącej „badań nad płcią” używa się argumentu „najnowszych badań”, najczęściej mających swoje źródło na amerykańskich uniwersytetach. Ileż to razy można było usłyszeć od zwolenników ideologii gender, że ich przeciwnicy nie są zaznajomieni z najnowszym stanem badań nad problematyką płci, tożsamości czy nierówności społecznych.
Jak widzimy, nie wszystko co przedstawia się nam jako naukę, może mieć rzeczywiście naukowe podstawy. W świecie, gdzie prawda brata się z kłamstwem w podawanym nam codziennie zalewie informacyjnym warto zastanowić się nad rzeczywistym źródłem poznania. Nie dajmy się omamić ludziom powołującym się na frazesy w stylu „w świetle najnowszych badań”, bo może się okazać, że na te „badania” składa się przepisany rozdział „Mein Kampf” czy zmyślone dane o psich genitaliach. Szczególnie dzisiaj, kiedy toczy się batalia o tożsamość człowieka i jedność rodziny.
W następnej notce drążymy nadal temat i…zajmiemy się plastikiem.

Dodaj komentarz