Tajemnice otyłości: przyswajalność pokarmu

Czy ktoś wie, czym zajmuje się koproskopia? A może co to są koprofagi? Ciepło, ciepło…Tak, tak, to te, które najłatwiej spotkać w odchodach konia lub krowy. Nieprzypadkowo nazwano najbardziej znanego z nich żukiem gnojowym. Nieszczególna reputacja…, ale jego „kolega po fachu”, niejaki skarabeusz, był w starożytnym Egipcie uważany za zwierzę…święte. Coś w tym jest!

Tylko na marginesie wspomnę, że koprofagia to zjawisko nie tak rzadkie, jak by się wydawało. Występuje bowiem także choćby u królików, choć w wersji soft (nosi wtedy nazwę cekotrofii). A także, choć to już patologia, u nas. Fascynujący temat!

A więc co to jest koproskopia? Nie trzymam w niepewności. To badanie kału. Jaki ma cel? Zwykle chodzi o wykrycie ewentualnej inwazji pasożytów jelitowych (wyobrażacie sobie widok w kale żywego owsika albo poruszającego się samodzielnie członu tasiemca?), lecz jest także pomocne…w ocenie stopnia strawienia pokarmu, No i w końcu jesteśmy w domu!

Doświadczony diagnosta, na podstawie wręcz banalnych faktów, bez trudu wskaże, że ktoś ma kłopoty z trawieniem.  W obrazie kału widać to aż nadto. Proste badanie, ale kto by tam dziś babrał się w gó..nie. Kiedyś może do tego wrócimy…, bo klasyka jest ponadczasowa!

A więc ad rem! Żywienie to nie matematyka, w której 2 x 2 = 4. To, co mamy na talerzu to jedno, to, co z jedzeniem zrobi nasz organizm – drugie.

Nie ma prawie żadnego bezpośredniego związku między ilością spożytego w trakcie posiłku składnika pokarmowego a ilością, która w rzeczywistości przedostaje się przez układ pokarmowy do wnętrza ustroju. Chodzi o tzw. biodostępność. Nie możesz być pewien, ile dokładnie przyswoisz danego składnika, ani przewidzieć, jaka jego ilość zostanie przez organizm wykorzystana. Ta niepewność to największy koszmar redukcjonistów (to ci, dla których wszystko jest proste i wiedzą wszystko o niczym!).

Nie wiemy, ile danego składnika odżywczego zostanie wchłonięte w jelicie, ponieważ organizm zmienia efektywność procesu zależnie od swych potrzeb. Można powiedzieć, że odsetek spożytego składnika, który zostanie strawiony, wchłonięty i rozprowadzony w ciele, zależy przede wszystkim od bieżącego zapotrzebowania.

Ilość witaminy A, która powstanie w organizmie po spożyciu określonej ilości β-karotenu może różnić się aż 8-krotnie. Odsetek przekształcanego karotenu spada wraz ze wzrostem spożycia, co automatycznie zmniejsza przyswajalność. Na dodatek jego zawartość w kilku próbkach tego samego artykułu spożywczego może różnić się 3-19 razy (w brzoskwiniach nawet 49x; generalnie zależy to od pory roku, gleby, sposobu przechowywania, przetwarzania, a nawet miejsca na drzewie).

Odsetek wchłanianego wapnia może się różnić co najmniej dwukrotnie, zaś żelaza nawet 19-krotnie. Wapń obniża biodostępność żelaza nawet o 400%, a karotenoidy podwyższają ją aż o 300%. W porównaniu diety bogatej w wapń i ubogiej w karotenoidy z dietą ubogą w wapń i bogatą w karotenoidy zauważamy, że różnice we wchłanianiu żelaza mogą sięgać 800-1200%.

W przypadku większości składników zależność pomiędzy ilością spożywaną a wykorzystywaną nie jest liniowa. A więc liczby dotyczące składników odżywczych w produktach nie są tak przydatne, jak mogłoby się wydawać. Tym samym „redukcjonistyczna” (kiedyś się tym zajmiemy) suplementacja dużych ilości wyizolowanych składników pokarmowych nie gwarantuje ich wykorzystania. Dlaczego? Bo to tylko bicie piany! Procesy trawienia i wchłaniania są tak złożone i dynamiczne, że przesadne spożywanie jednego składnika powoduje zaburzenie równowagi innych.

Niezależnie od produktu żywnościowego i pory jego spożycia nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić, ile danego składnika trafi do naszego organizmu i jaka ilość zostanie w nim wykorzystana.

Nasze organizmy są przystosowane do spożywania produktów niskoprzetworzonych. Umożliwia to opanowanie połączeń i interakcji między składnikami pokarmowymi obecnymi w takiej żywności.

Nasz organizm stale monitoruje i dostosowuje stężenie składników odżywczych pochodzących z pożywienia, po to, by zachować zdrowie. Nie przeszkadzaj mu w tym!  

Skupianie się na poszczególnych składnikach pokarmowych, ich budowie, zawartości w pożywieniu, stężeniach w tkankach i mechanizmach biologicznych, którym podlegają, przypomina stosowanie matematyki i fizyki do nauki chwytania lecącej piłki (wtedy szukano by lekarstwa dla tych, co nie potrafią jej złapać).    

A może my w ogóle nie musimy jeść? O tym w kolejnej notce…

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑