Po tej wręcz koncertowo rozegranej przez reżyserów NWO (Schwab, Soros, Harari, Gates i inni: pisałem już o nich) akcji, jej straszliwe skutki będziemy odczuwać latami. A może pozostaniemy już z nimi na zawsze.
Na temat koronawirusa napisano zapewne setki tysięcy artykułów (sam uzbierałem tego „trochę”). I naprawdę wiele z nich poświęcono „objawom towarzyszącym” temu „śmiertelnemu zagrożeniu”. W pierwszym rzędzie chodzi o słynne NOP-y. Ich dotychczasowa oficjalna liczba (a mówi się, że jest rejestrowane zaledwie 10% z nich) bije na głowę wszystkie dotychczasowe „rekordy” medyczne w dziedzinie „skutki uboczne terapii”. A niektórzy znawcy tematu (oczywiście uznani za oszołomów) przewidują, że to dopiero początek kłopotów, bo na długofalowe efekty „zabezpieczeń przed zakażeniem i zgonem” musimy cierpliwie poczekać. Jest na co, bo ponad połowa z nas stała się mniej lub bardziej wydajnym „producentem” białka szczytowego (białko kolca, bS). I to jest jedna sprawa. Pisałem o tym tu: https://lornetkawsieci.com/2023/02/13/no-to-porozmawiajmy-o-szczepionkach/.
Natomiast dziś krótko o skutkach wprowadzanych na całym świecie restrykcji (inaczej byśmy po prostu wymarli jak dinozaury!), których koszty (tu chyba nikt nie ma wątpliwości) przerosły wszelkie oczekiwania. To jest tak przerażające, że wymieńmy je tylko w punktach, by zdać sobie sprawę, z czym musieliśmy i będziemy zmuszeni się zmierzyć:
- nadmiarowe zgony idące, w skali świata, w miliony (tylko u nas około 200 000; jesteśmy niechlubnym światowym liderem); w naszym kraju doszło do sytuacji, że do szpitala trafiało się tylko wtedy, gdy się było zdrowym; niszcząca jak potężne tsunami wiara w „możliwości” wirusa doprowadziła do sytuacji, że żaden lekarz nie dotknął śmiertelnie chorego (zawał, zator, udar, wyrostek, nowotwór…), jeśli nie ujrzał magicznego papierka z „ujemnym wynikiem”;
- opóźnienia rozwoju mowy u niemowlaków (maseczki rodziców i opiekunów);
- wzrost przypadków zaburzeń psychicznych, w tym depresji i samobójstw u dzieci i młodzieży; u nas w 2021 r. 1439 prób, z których 127 skończyło się śmiercią (https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-02-08/prawie-15-tys-dzieci-i-nastolatkow-podjelo-w-2021-r-probe-samobojcza/); potem było jeszcze gorzej;
- wzrost spożycia alkoholu i narkotyków;
- spadek odporności (zakaz wychodzenia z domu i brak kontaktów) skutkujący wzrostem częstości chorób zakaźnych (efekt ten u kowidian jest potęgowany przez serie szczepień zmuszających organizm do fałszywych alarmów, tj. odpowiedzi na białko S);
- brak aktywności fizycznej będącej podstawą zdrowia;
- życie w nieustannym stresie wywołanym (celowo?) przez rządzących i media (kwarantanny, straszenie zakażeniem i utratą pracy, lockdown…),
- ewidentnie szkodliwy bilans noszenia masek;
- dezintegracja więzi rodzinnych i społecznych, popatrzmy choćby tu: https://www.foxnews.com/health/unvaccinated-dad-loses-custody-kids-canada-new-brunswick;
- demoralizacja służby zdrowia (monstrualnie wysokie dodatki za kontakt z „chorymi”, pogarda wobec nieszczepionych, ogromny spadek zaufania do lekarzy i inne);
- drastyczny spadek jakości edukacji (byliśmy w czołówce krajów jeśli chodzi o długość nauki online);
- upadek Kościoła z jego zwierzchnikiem na czele (np. https://pl.aleteia.org/2022/02/09/miala-widzenia-ksiezy-burzacych-bazylike-sw-piotra-oraz-dobrych-duchownych-ktorzy-sa-przesladowani/);
- biliony dolarów rocznie strat gospodarki światowej przy minimalnych, choć nader wątpliwych, korzyściach.
A to również, drobne ale jakże smutne, przykłady – ten PRAWDZIWY long covid:
- spadek liczby wiernych na mszach,
- komunia „na rękę”,
- bezsensowne używanie, najczęściej zaniedbanych i brudnych, masek,
- plastikowe (pisałem i o nim) rękawiczki na stoiskach z pieczywem,
- plastikowe torebki na każdą rzecz z osobna,
- obsesyjna wiara wielu z nas w „możliwości” koronawirusa i szczepionki.
I na koniec, moim zdaniem, najgorsze…
Czy już nigdy nie wrócimy do normalności, do świata naszych marzeń i wartości? Czy nic już nie będzie takie same? To jest totalna degrengolada moralna, zanik wszelkich zasad – etos człowieka prysł jak mydlana bańka…Tracimy powoli wszystko, co czyni nas ludźmi, świętość ulatnia się jak kamfora, z naszego życia znika piękno. Cynizm, obłuda, doraźne korzyści, relatywizm, nienawiść do bliźniego…
Szatan zaciera ręce, nie musiał nic robić, tylko cierpliwie czekał, aż oddamy pokłon kowidowemu bożkowi, zmuszeni do tego przez czczących złotego cielca biedaków, którym w życiu zostały tylko wielkie pieniądze. I doczekał się! Czy my naprawdę zdajemy sobie z tego sprawę?
Czy WARTO BYŁO odegrać ten spektakl? Jeśli tak, qui bono?
Będę do tego wielokrotnie wracał…

Dodaj komentarz