Ochrona zdrowia powinna opierać się na trzech filarach: profilaktyce, diagnostyce i terapii. To chyba oczywiste dla każdego? Tak, ale to tylko teoria. Gdy zaczynamy się temu przyglądać bliżej, dostrzegamy piętrzące się niejasności. Och, gdyby tylko one…Przecież tam jest pełno sprzeczności, kłamstw, manipulacji, konfliktów interesów i Bóg wie, czego jeszcze, choć pieniędzy na pewno. I pomyśleć, że to wszystko „dla dobra pacjenta”. Bo przecież dla służby zdrowia to on jest najważniejszy! Nie uwierzyliście? Więc upewnijcie się u ministra Niedzielskiego. Toż ten dobrodziej i wizjoner serwował i serwuje nadal „szczepionki” na covida, a ostatnio także przeciw HPV, wyłącznie „w trosce o nasze zdrowie”!
Ale dziś interesuje nas przede wszystkim diagnostyka. I to chyba najstraszniejszej ze znanych chorób, co czyni problem szczególnie ważkim. Specjaliści zapewniają, że im wcześniej zdiagnozują raka, tym lepiej dla nas. O tym, czy jest to prawda można długo i zażarcie dyskutować. Choćby ze względu na tzw. „przeżywalność” zdiagnozowanych (celowo używam tego słowa, choć powinno być: chorych) pacjentów, o czym wspominałem już w paru poprzednich notkach, np. w tej: https://lornetkawsieci.com/2023/05/24/badania-przesiewowe-czyli-pozorowana-walka-z-rakiem/. A o najzwyklejszych manipulacjach przy ustalaniu liczby chorych (choć rzecz nie dotyczy raka) tu: https://lornetkawsieci.com/2023/05/21/covid-zgony-piszczyk-to-byl-amator/.
No to zaczynamy. Od razu „z grubej rury”. W przywoływanym już przez mnie wywiadzie z Przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, dr. hab. Adamem Maciejczykiem, pada pytanie: Jak wypadamy na tle Europy, jeśli chodzi o statystyki zachorowań na nowotwory? Odpowiedź brzmi: Te statystyki zachorowalności nie są takie wysokie, są niższe niż w Europie Zachodniej, ale doganiamy ją. Dlaczego niższe? Pewnie dlatego, że sprawozdawczość i wykrywanie nowotworów nie są jeszcze takie dobre. Zdziwieni? Ja nie, choć rozumowanie jest wręcz „zabójcze”! Powtórzę: u nas nowotworów jest mniej, bo nie przykładamy się do ich wykrywania! Całkiem jak Wałęsa z tym termometrem…, po którego stłuczeniu nikt nie będzie miał gorączki. Ale kudy tam prostemu elektrykowi do specjalisty. Z drugiej zaś strony, jeśli będziemy zbyt gorliwi, może okazać się, że chorujemy wszyscy. A to jest o wiele gorsze! Wniosek? Już na etapie diagnostyki możemy manipulować do woli.
No to spójrzmy jeszcze na tytuł tej publikacji: https://phmd.pl/api/files/view/471886. On brzmi tak: Wpływ cytologicznych badań przesiewowych na zachorowania na raka szyjki macicy w województwie dolnośląskim w latach 2005-2014 (!!!). Wg badaczy „cytologiczne badania przesiewowe” mają wpływ na liczbę zachorowań! Będę bezlitosny! To niewyobrażalna głupota i kompletny brak logiki! Autorów możecie bez kłopotów ustalić sami.
W diagnostyce nowotworów stosujemy cały wachlarz metod (ultrasonografię, tomografię, rezonans magnetyczny, mammografię, badania histopatologiczne i cytologiczne…), ale przyszłość zapowiada się o wiele „ciekawiej”! Popatrzmy…
Obserwujmy trombocyty…
Wkrótce zwykłe badanie krwi może zrewolucjonizować diagnostykę nowotworów. Naukowcy uważają, że przewlekła trombocytoza (zwłaszcza u mężczyzn) może być jednym z pierwszych symptomów choroby nowotworowej, zwłaszcza przy braku innych objawów. Nowe badania wskazują na silne korelacje we wszystkich grupach wiekowych i płciowych oraz wszystkich nowotworach.
Naukowcy zbadali 40000 pacjentów z Anglii. Okazało się, że u 11.6% mężczyzn ze stwierdzoną trombocytozą w ciągu roku zdiagnozowano raka (w grupie kontrolnej – 4.1%), zaś u kobiet odpowiednio u 6.2 i 2.2%. Gdy po pół roku od pierwszego badania trombocytozę potwierdzano, ryzyko nowotworu wzrastało do 18.1% u mężczyzn i 10.1% u kobiet. Nowotworami najczęściej powiązanymi z trombocytozą są rak jelita grubego i płuc. Zauważmy jednak, że są to wyłącznie różnice statystyczne, a nie opcje zero-jedynkowe!
także krew, lecz skanowana…
Naukowcy z USA stworzyli bardzo czuły skaner do detekcji biomarkerów wczesnych faz nowotworów i komórek nowotworowych jelita grubego czy płuc. Zawiera on drobne otwory w błonach silikonowych, przez które są przepuszczane jony soli. Te z kolei przyciągają inne cząsteczki, np. DNA. Moment przejścia materiału biologicznego przez pory jest rejestrowany przez specjalny detektor, który wykrywa sygnały optyczne i elektryczne.
…lub namagnesowana…
Duńczycy zaproponowali z kolei badanie krwi pozwalające na wykrywanie wielu rodzajów nowotworów na wszystkich etapach choroby. Metoda opiera się na odkryciu, że jedno z białek zarodźca malarii (zimnicy) wiąże się z białkiem obecnym na błonach 95% komórek rakowych.
Białko to pokrywa się cząsteczkami magnetycznymi. Po wprowadzeniu do krwi przywiera do znajdujących się w niej tzw. krążących komórek nowotworowych (CTC – uwolnione z guza pierwotnego), nie łącząc się ze zdrowymi. Wystarczy magnes by błyskawicznie oddzielić komórki zdrowe od nowotworowych.
…nadal krew, ale szukamy tylko „rakowego” DNA…
Uczeni brytyjscy opracowali test krwi, który jest w stanie rozpoznać obecność 10 różnych nowotworów na długo przedtem zanim pojawią się typowe objawy. Zastosowana technika to tzw. płynna biopsja będąca badaniem przesiewowym krwi pod kątem cząsteczek DNA uwalnianych przez komórki rakowe. Pierwsze wyniki są obiecujące. W badaniach wzięło udział 1627 uczestników, z których 878 miało zdiagnozowany nowotwór, który rozpoznano w 73-80% przypadków. Wypada tylko zapytać, co w sumie oceniono, skoro test miał dawać rozpoznanie przed objawami, a badaniami objęto chorych?
…boisz się ukłucia i widoku krwi? żaden problem – poszukamy Ci raka w moczu…
Firma Hitachi ma zamiar przeprowadzić pierwsze testy na nowotwory piersi i jelita grubego z próbek moczu (dodatkowo twierdzi, że można z ich pomocą potencjalnie wykrywać 8 rodzajów nowotworów na etapie przed pojawieniem się przerzutów). Test polega na poszukiwaniu w moczu produktów przemiany materii będących biomarkerami procesu nowotworowego. W praktyce ludzie będą mogli przeprowadzać testy samodzielnie. Najlepiej kilka razy dziennie, jak Grzesiowski na kowida!
…rak szyjki macicy na 100%…
Niektóre odmiany (w sumie jest ich ponad 120) wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV) są wysokoonkogenne, prowadząc do nowotworów szyjki macicy. Dostępny na rynku test HPV wykrywa tylko obecność wirusa, a nie rzeczywiste ryzyko zachorowania na raka. Wirus zwykle nie wywołuje żadnych problemów, lecz wiele kobiet, u których wynik testu jest pozytywny, ulega niepotrzebnemu stresowi. Ale od czego są naukowcy. Opracowali oni innowacyjny test wykrywający raka szyjki macicy ze 100% skutecznością. Czy może zatem dojść do sytuacji, że „raka” znajdą u każdego z nas ??? Niewykluczone…, samej szyjki macicy może nie, ale przy tylu płciach i ich zmianach…
…niektóry sentymentalnie wracają do przeszłości – telomery…
Badania uczonych z Harvardu wykazały, że na długo przed rozwojem nowotworu w sposób charakterystyczny zmienia się długość telomerów (końcówki chromosomów). Zbadano 792 osób, w tym 135, które w trakcie badań zachorowały na raka. Zauważono, że początkowo telomery u osób narażonych na nowotwory skracają się znacznie szybciej niż u innych. Tyle, że przyspieszone skracanie telomerów zatrzymuje się 3-4 lata przed właściwą diagnozą nowotworu. A więc o co chodzi? Czy takie testy mają sens? A na dodatek teoria telomerowa została podważona!
…mapa rakowego genomu – rewolucja czy „popłuczyny” po HUGO?
W 2001 r. rozpoczęto opracowanie Atlasu Genomu Nowotworowego (TCGA – The Cancer Genome Atlas). Ma on łączyć dane analizy genomowej (w rozwoju nowotworów uczestniczy około 350 genów) z charakterystyką kliniczną badanych nowotworów oraz informacją o przebiegu choroby u każdego pacjenta. Już na początku badań stwierdzono, że w 70% (tylko!) przypadków czerniaka złośliwego pojawia się mutacja genu B-RAF. Podjęto próbę znalezienia skutecznej metody wyhamowania aktywności genu (m.in. dzięki siRNA) lub białka – produktu jego ekspresji.
Z kolei Glivec (imatinib) zaprojektowano tak, by hamował aktywność enzymu BCR-ABL kodowanego przez zmutowany gen. Mutacja ta jest znamienna dla białaczki szpikowej, a lek okazał się skuteczny.
Stworzono także mapę genomu szpiczaka mnogiego, nieuleczalnego nowotworu krwi (większość umiera w ciągu 2 lat od postawienia diagnozy). Reaguje on niekorzystnie na wstępne leczenie, po którym zazwyczaj pojawiają się nowe ogniska bardzo odporne na leki (zapewne są skutkiem podania leku). Odkryto geny ważne dla nowotworu i obszary genetyczne, w których dochodzi do mutacji. Analiza otrzymanej sekwencji daje możliwość stworzenia terapii skierowanej stricte na szpiczaka. Odkryto też mechanizmy, które mogą być celem terapii. Zakłada się, że przy każdej personalnej diagnozie byłaby tworzona mapa genomu i przygotowywana odpowiednia terapia. Jakże uczenie to wszystko brzmi.
Ale czy pomoże w chorobach nowotworowych? Niestety profile mutacji w różnych nowotworach są mało podobne do siebie. Często nawet w obrębie tego samego typu występuje ich znaczne zróżnicowanie w próbkach pobranych od różnych pacjentów. Na dodatek badacze bardzo mocno podważają genetyczne podłoże nowotworzenia! KRÓTKO MÓWIĄC: ŚLEPA ULICZKA!
nanodiagnostyka…przed nią już żaden rak się nie schowa!
Technika opracowana przez badaczy wykorzystuje nanocząstki emitujące światło w celu identyfikacji i śledzenia mikroguzów nowotworowych na miesiące przed możliwościami konwencjonalnych metod obrazowania. Metoda jest oceniana jako lepsza od obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (MRI) i innych technologii monitorowania wczesnych guzów nowotworowych. Komórki rakowe mogą znajdować się w różnych częściach ciała, a sonda podąża za nimi, gdziekolwiek trafią. Znając „adres” raka, możemy podjąć inteligentną terapię. Tyle, że i rak może znać „adres” nanocząstki i z tego skorzystać (pisałem o tym wcześniej).
Polak potrafi! To dopiero jest cudeńko?!
Innowacyjne narzędzia diagnostyczne – ramanowska biopsja optyczna i wirtualna histopatologia – opracowane w Laboratorium Laserowej Spektroskopii Molekularnej (LLSM) Politechniki Łódzkiej pozwalają na wykrycie nowotworu i określenie stopnia jego złośliwości w ciągu kilku minut, a nawet sekund. Zdaniem naukowców jest to przełom jakościowy umożliwiający onkologom otrzymanie w czasie rzeczywistym precyzyjnego, obiektywnego wyniku badań.
Laboratorium opracowało gotową do komercjalizacji innowacyjną metodę biopsji optycznej, służącą do identyfikacji nowotworów oraz wirtualnej analizy histopatologicznej, opartą na pomiarach światła rozproszonego Ramana. Naukowcy znaleźli także sposób nawigacji chirurgicznej, ułatwiający usunięcie nowotworu podczas operacji.
Opracowano również testy, które pozwolą, na podstawie badania krwi, zaledwie w ciągu kilku sekund oznaczyć markery nowotworowe. Technika oparta na spektroskopii Ramana, wykorzystywana w identyfikacji raka i tworzeniu obrazów tkanek nowotworowych, jest całkowicie bezpieczna dla pacjenta.
Zauważyliście jedną rzecz? We współczesnej diagnostyce (nie tylko onkologicznej, przypomnijcie sobie testy na covida) człowiek nie istnieje. Ona szuka w jego ciele „niezbitych” dowodów na „obecność”. Przypomnę, organizm to biliony komórek, z których część próbuje „rozrabiać”, jak to w życiu bywa. I te „zbuntowane” są w miarę skutecznie „neutralizowane” przez nasze mechanizmy obronne (będę o tym pisał). W końcu po to istnieją. Ale onkologów to nie interesuje. Wg nich „namierzenie” paru komórek nowotworowych w badaniu pozwala na wydanie wyroku. Pytam, na jakiej podstawie? To po prostu idiotyzm, lecz przede wszystkim krzywda ludzka!
Przy takiej gamie możliwości diagnostycznych (a to nie koniec postępu!) wszystko będzie zależeć wyłącznie od kasy. Jak jej wystarczy, wszyscy „będziemy mieć raka”, a wtedy mityczna „przeżywalność” wzrośnie dużo szybciej niż putinflacja. Niech żyje sprawozdawczość!
p.s. być może niektórzy z Was patrzą na ten tekst z pewnym dystansem, bo przecież wczesna diagnostyka to…; pisałem już o tym kilkakrotnie (można sobie sprawdzić); przypominam tylko, że wynik dodatni to dla wielu praktycznie wyrok śmierci, i nie tylko dlatego, że wtedy w roli głównej pojawia się stres! dokłada się też sama terapia, o czym pisałem i będę jeszcze pisał

Dodaj komentarz