Człowiek – niepodzielny władca, gatunek jak wszystkie inne czy obraz Boga na ziemi?

Jeżeli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko inne znajdzie się na swoim – św. Augustyn

Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je znajdzie. Mt 10, 39

Tym wpisem rozpoczynam, choć pewne wątki już poruszyłem w poprzednich, cykl notek poświęconych ogólnie rozumianej ekologii człowieka. Ekologia jest dyscypliną biologiczną, lecz zamierzam problem potraktować szerzej, zgodnie z przyjętym przeze mnie od samego początku założeniem, że materializm jest szalenie ubogą wersją interpretacji życia i naszej rzeczywistości. Na początku krótkie wprowadzenie do tematu.

Przedmiotem dziedziny jest wzajemne oddziaływanie człowieka i otaczającego środowiska (w jak najszerszym znaczeniu). Ekologia człowieka zajmuje się regułami powstawania, rozwoju i funkcjonowania ludzkich skupisk. Ma ona charakter międzydyscyplinarny, pozostając na styku medycyny, biologii, geografii, psychologii, socjologii, ekonomii, polityki i innych gałęzi wiedzy.

Wyróżniamy 3 koncepcje relacji, jakie wykształciły się między człowiekiem i przyrodą:

  • skrajny ekologizm – podporządkowanie człowieka prawom i prawidłowościom przyrody (pierwotne plemiona, buddyzm, współcześni aktywiści „ekologiczni”, czyli  tzw. ekolodzy w stylu Grety);
  • antropocentryzm – dominacja człowieka nad przyrodą (systemy totalitarne);
  • homeostaza antropogeniczna – uniwersalna doktryna współczesna, która zakłada, że układ „człowiek – środowisko” ma być zrównoważony; my mamy go dynamizować, a środowisko – stabilizować.

Okazuje się jednak, że doszło tu do pewnych komplikacji i podział ten nie jest już taki oczywisty.

W rozwoju naszej cywilizacji wyróżniamy 4 etapy:

  • ekologicznej równowagi dynamicznej między populacjami ludzkimi a przyrodą – przypadał na okres społeczeństw myśliwsko-zbierackich i trwał do ok. 10 tysięcy lat przed Chrystusem (w Europie Środkowej do ok. 3 tys. lat p.n.e.);
  • modyfikacji warunków przyrodniczych przez stopniowe zmiany środowiska – dotyczył społeczeństw rolniczych i pasterskich, trwał do końca XVIII w.;
  • pojawienia się nieodwracalnych zmian w przyrodzie na dużych obszarach – jest charakterystyczny dla społeczeństw przemysłowych, trwał do połowy XX w.;
  • totalnej eksploatacji środowiska – znikają tu ostatnie enklawy środowiska naturalnego, jest to etap globalnej ingerencji w biosferę, a nawet kosmos (→ śmieci kosmiczne).

Przypomnijmy jeszcze, co kształtuje środowisko życia/niszę ekologiczną człowieka. Są to czynniki:

  • abiotyczne (klimat, światło, hałas, wibracje, promieniowanie elektromagnetyczne, skład chemiczny wód, gleb i powietrza);
  • biotyczne (inne gatunki, w tym patogeny);
  • społeczne (miejsce zamieszkania, rodzina, szkoła, praca – status ekonomiczny);
  • kulturowe (wykształcenie i wiedza, mentalność, religia, polityka, kultura, sport, moda…); zwracam tu uwagę nieustannie rosnąca rola mediów i rzeczywistości wirtualnej.

Wydawało by się, że funkcjonujemy w koncepcji homeostazy antropogenicznej, ale coś poszło nie tak i wróciliśmy do antropocentryzmu. Otóż uznaliśmy, na mocno wątpliwej bazie naukowej, że jesteśmy absolutnym Władcą Wszechświata i Okolic i to my wiemy, co z tym fantem zrobić! Siłą rzeczy zaczął temu towarzyszyć relatywizm, który dotknął także rzeczy fundamentalnych. Nazywam to „zabawą w Pana Boga”. Nim rozwinę nieco temat (choć to będzie naszym numerem 1 w wielu kolejnych notkach) popatrzmy jak przedstawia się ten problem w teologii.

W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz…przez grzech pierworodny człowiek oddalił się od Boga i nierzadko dochodziło i – niestety – w dalszym ciągu dochodzi do nadużywania praw człowieka wobec stworzenia. Jednak ci, którzy najbardziej niszczą i dewastują przyrodę, najczęściej nigdy nie słyszeli o Bożych słowach skierowanych do Noego. Ludzie niszczą ziemię, tępią zwierzęta, dewastują środowisko głównie z jednego powodu: dla zysku, a Boże nakazy i zakazy przeważnie ich nie interesują…

Z woli bożej…człowiek jest ciągle najważniejszym ze stworzeń i ziemia oraz inne istoty mają służyć zaspokojeniu jego słusznych i sprawiedliwych potrzeb. Przede wszystkim chodzi tu o nasze przetrwanie. Pan Bóg pozwolił zatem ludziom żywić się mięsem zwierząt, pozwolił chronić się przed zimnem pod ich futrem i w związku z tym zabijać je, o ile jest to niezbędne…

…bo Bóg stworzył ten świat i dał go człowiekowi w zarządzanie, tak żeby świat służył człowiekowi, a nie odwrotnie. Ale nie znaczy to wcale, że Bóg dał ludziom nieograniczoną władzę nad stworzeniem… Nie wolno zabijać zwierząt bez potrzeby, nie wolno robić im krzywdy np. dla rozrywki…

Człowiek niewątpliwie jest w imieniu Boga panem stworzenia. Dlatego grzechem jest stawianie zwierząt w miejsce ludzi…Bywa, że…psy lub koty albo jeszcze inne zwierzęta są traktowane jak dzieci, których w domach nie ma, bo ludzie, którzy mogliby być rodzicami, obawiają się trudów bycia ojcem i matką, a swoje uczucia przelewają na zwierzęta.  

Fakt, że człowiekowi została powierzona władza nad przyrodą, stworzeniem, nie jest przyczyną upadku naszej cywilizacji. Jest nią albo zupełne nieliczenie się z Bożym nakazem szanowania przyrody, lekkomyślność, albo chęć ciągnięcia zysków za wszelką cenę. Nie dajmy się zwieść antykatolickim „obrońcom przyrody”. Człowiek, który na serio traktuje Boży nakaz: czyńcie sobie ziemię poddaną, nigdy nie będzie tej ziemi niszczył, gdyż niszcząc ją, nie tylko nie szanuje woli Stwórcy, ale szkodzi sobie, jako że na tej ziemi żyjemy i…jesteśmy od niej uzależnieni. zobacz

Ale jest jeszcze jedna, najgorsza, rzecz. Otóż przedstawiciele absolutnej „awangardy ludzkości” cofnęli się do poziomu wręcz prymitywnego, a może nawet patologicznego, ekologizmu, uznając, że głównym zagrożeniem na Ziemi jest…człowiek, który stał się największym wrogiem „WSZYSTKIEGO”!  I to jest wręcz przerażające! Można rzec, nie wchodząc w szczegóły, że dla wielu samozagłada ludzi byłaby najlepszym wyjściem. W ostatniej chwili znalazłem najnowszy przykład: zobacz. Co prawda goście tacy sobie (mało oryginalny Mikołejko i „pogromca staruszek”), ale…

Choć to wszystko ma zapewne jeszcze drugie dno. I jest piekielnie (dosłownie!) zręczną zagrywką reżyserów NWO, którzy bez większych kłopotów, co pokazała choćby fałszywa pandemia, kreują „globalne problemy”, siejąc strach i zwątpienie oraz prowadząc do nieuchronnej pauperyzacji społeczeństw. Reżyseria społeczna najwyższego lotu! Samozwańcze „elyty” to łykają (zobacz), a większość pozostaje bierna.

Mamy zatem alternatywę: ponury, dystopijny transhumanizm lub „punkt zwrotny”, o którym pisze choćby Greg Braden. Każdy z nas musi zdecydować…

Póki co żyjemy w świecie absurdów i rzeczy strasznych, których przybywa z każdym dniem. Oto garść faktów:

  • mężczyzna poślubia samicę kajmana,
  • związek z mężczyzną – psem, który był kobietą,
  • mężczyzna żeni się z ulubioną lalką,
  • czterdziestolatek uważa, że jest niemowlakiem,
  • człowiek twierdzi, że jest kosmitą,
  • homoseksualiści zamawiają i kupują na targach dzieci,
  • na rynku prawdziwą furorę robią ekskluzywne kapsuły Sarco do eutanazji,
  • urzędnicy (Kanada) namawiają ludzi na emeryturze do dobrowolnej, „refundowanej” śmierci,
  • Holandia zabija niepełnosprawnych, aby „uratować planetę”,
  • akceptacja dla aborcji pourodzeniowej,
  • „produkcja” dzieci w sztucznych macicach,
  • lalki reborn,
  • zmiana płci u małych dzieci,
  • kobieta wychodzi za mąż za psa (fot.)

Może na dziś wystarczy!

Ale na deser jeszcze taka łamigłówka:

W USA matka urodziła dziecko swojego syna i siostry mężczyzny – „żony” syna. Jest więc matką i babcią, jej syn – ojcem i bratem dziecka, siostra „męża” – matką i ciocią, a mężczyzna czyli „żona” („zięć/synowa” szczęśliwej mamusi) został wujkiem i ojcem.

Niejasne??? To jeszcze raz. Matthew i jego partner Elliot chcieli mieć dziecko. Urodziła je metodą in vitro matka Matthewa, 61-latka (po menopauzie; ostatni raz rodziła 30 lat temu). Komórki jajowe pochodziły od siostry „zięcia”, zaś dawcą nasienia został syn. – Nie wiem, jak ją opisać. Jest nadzwyczajna. Darzę ją ogromnym szacunkiem i jestem jej wdzięczny, że wciąż się o mnie troszczy – mówi syn bohaterki. Ziściło się marzenie par homoseksualnych!

Moim obowiązkiem jest pisanie o tym i będę to robił. Zapraszam do lektury następnych notek…

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑