Uniwersytet Adama Mickiewicza wręcz nie może nadążyć z nekrologami swoich pracowników. Kadra wykrusza się bowiem w zastraszającym tempie. W 2018 r. zmarła tam jedna osoba, a w 2019 – 5. Tymczasem w 2021 r. odeszło aż 39 wykładowców, w roku ubiegłym – 34, zaś w 2023, jak dotąd, już 26. I są to osoby w różnym wieku. Takie serie „nagłych i nieoczekiwanych” zgonów opisano w wielu miastach w prawie każdym kraju na świecie. https://amu.edu.pl/wiadomosci/aktualnosci/nekrologi?result_21512_result_page=3
Czyżby ta ponura zagadka znalazła swoje rozwiązanie?
Oto uczeni duńscy opublikowali niedawno w European Journal of Clinical Investigations niepozorny artykuł pt. Batch-dependent safety of the BNT162b2 mRNA COVID-19 vaccine (Zależne od serii bezpieczeństwo szczepionki BNT162b2 mRNA COVID-19). https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/eci.13998. Opisali w nim ogromne różnice w skutkach ubocznych wywoływanych przez różne partie szczepionki Pfizer-BioNTech (rys.).

Partie szczepionek stosowanych w Danii, reprezentowane przez kropki na wykresie, tworzą – jak się okazuje – trzy wyraźne grupy. Zielone kropki dotyczą serii, które wywoływały dość wyraźne objawy niepożądane. „Zielona partia” była w Danii stosowana najczęściej (blisko 2/3 całości). Niebieskie kropki są ewidentnie skorelowane z wyjątkowo częstymi i zarazem groźnymi skutkami ubocznymi. Żadna z serii „niebieskich” nie liczyła więcej niż 80 000 dawek, co sugeruje, że mogły one zostać po cichu wycofane z rynku przez władze zdrowia publicznego. Powód był oczywisty. Były one związane z ogromną liczbą NOP-ów, w tym prawie połową wszystkich (n=579) zarejestrowanych zgonów. Partie żółte wręcz „leżą” na osi X, bo…nie wywołują żadnych skutków ubocznych.
Duńskim danym przyjrzeli się badacze z Niemiec – profesorowie Dyker i Matysik. I w całości potwierdzili skrzętnie ukrywane (za pierwszym razem udało mi się otworzyć plik; potem komunikat: error 404; zdążyłem jednak skopiować) odkrycie sąsiadów. Niemieccy naukowcy wręcz twierdzą, że znaczna część szczepionek firmy Pfizer-BioNTech rozprowadzonych w UE mogła być w rzeczywistości zwykłym placebo. Mało tego – niemiecki organ odpowiedzialny za ich jakość o tym wiedział i nie poddał w ogóle kontroli jakościowej.
Większość z nas nie wie, że to właśnie niemiecka agencja regulacyjna, Instytut Paula Ehrlicha (PEI), jest odpowiedzialna za kontrolę jakości wszystkich szczepionek firmy Pfizer-BioNTech dostarczanych przez brukselskich darmozjadów. Dyker i Matysik stwierdzili, że instytut przetestował (i zatwierdził wypuszczenie) wszystkie bardzo złe „niebieskie” partie i przytłaczającą większość mniej złych „zielonych”. Nie interesował się natomiast praktycznie żadną z nieszkodliwych „żółtych” partii, tak jakby wiedział z góry, że nie stwarzają one jakichkolwiek problemów.
Potwierdza to więc początkowe podejrzenie, że jest to coś w rodzaju placebo, czyli grupy kontrolnej. Wydaje się, że w niektórych krajach europejskich nawet jedna trzecia zastrzyków genowych firmy Pfizer/BioNTech mogła nie zawierać tej „maści na szczury”. A jeśli podejrzenie zostanie ostatecznie potwierdzone, oznaczać to będzie, że „prawdziwe” zastrzyki mRNA mają znacznie wyższy wskaźnik poważnych skutków ubocznych niż wcześniej zakładano.
Pfizer/BioNTech, dzięki „awaryjnemu zatwierdzeniu” (przypomnę, że przez cały 2020 r. „nie było” żadnego leku na koronawirusa), jest więc globalnym eksperymentem. A my, będąc królikami szczególnego rodzaju, nie tylko ochoczo zgodziliśmy się brać w nim udział, ale potwierdziliśmy to własnoręcznym podpisem. Czy także dlatego, że miliony marzyło o hulajnodze, którą obiecywał druh Dworczyk? Pamiętacie gościa? https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-07-02/dworczyk-ponad-milion-osob-zglosilo-sie-juz-do-loterii-narodowego-programu-szczepien/
Już tylko niewiele znaczącym faktem jest kwestia rozmiaru cząstek, w jakie pakowano mmRNA i „dodatki”. Otóż z tajnych dokumentów wynika, że ich wielkość „może wahać się w granicach 40-180 nm”. A to daje niesamowitą różnicę (blisko stukrotną) pod względem objętości. Oznacza to dodatkowe źródła różnorodnych niekoniecznie pożądanych efektów. Ale to temat na kolejne notki…
pozdrawiam
p.s. jako parazytolog przeprowadziłem w swoim życiu sporo eksperymentów, w których grupę kontrolną i doświadczalną zawsze ustalałem losowo (to była podstawowa zasada); być może teraz obowiązują jakieś kryteria i w szczepieniach je zastosowano? ale tu zaczyna się już teoria spiskowa…

Dodaj komentarz