Na początek słów kilka o wydarzeniach sprzed blisko dwu wieków (1848-49) mających miejsce na naszym kontynencie. Była to seria demonstracji, zamieszek i walk ulicznych, która przetoczyła się praktycznie przez całą Europę. Nie objęła jedynie, co nader ciekawe, Zjednoczonego Królestwa i Rosji. A zaczęła się, to jeszcze ciekawsze, we…Francji. O co szło? Jak zawsze o to samo, tj. polepszenie warunków bytowych, udział w „rządzeniu państwem” i niepodległość. Dostrzegacie już analogię?
Dla mnie jest oczywista! Wielka Brytania jest od jakiegoś czasu poza eurokołchozem, a Rosja to inna bajka. Natomiast Francja już od ładnych kilku lat „sposobi się” do kolejnej rewolucji. Przyglądacie się temu, co się tam teraz dzieje? Kandydaci na rewolucjonistów już oficjalnie „wyrzynają białych” https://dakowski.pl/imigranci-zaatakowali-wiejski-festyn-kolo-lyonu-we-francji-zabijali-obcinali-palce-chcemy-wyrznac-bialych-francuskie-media-milcza/
Wszyscy widzimy, co knują brukselskie nieroby? Zastanawialiście się, dlaczego mówi się o naszym zachodnim sąsiedzie, że jest chorym człowiekiem Europy? Znacie wyniki ostatnich wyborów w kilku krajach kołchozu?
Wszystko zaczyna się sypać!
Nie ma zgody co do polityki wobec Moskwy. Trudno się dziwić, wszak Putin ma naprawdę wielu przyjaciół i w Brukseli, i – szczególnie – w Niemczech. O Orbanie, który sprytnie tłumaczy się z polityki Węgier wobec dyktatora, nawet nie wspominam. Tymczasem Rosja ropę pompuje nadal, ale nie wprost do niemiaszków, którzy muszą ją kupić dużo drożej od pośredników. Tej nagłej przeszkody cywilizacyjnej (mówię o blokadzie źródeł energii) żaden kraj na dłuższą metę nie wytrzyma i czcze gadanie o nowym ładzie, OZE czy fit for 55 tylko drażni normalnie myślących ludzi.
Nie ma zgody co do Ukrainy. Zelenski „jedzie na oparach”. Wydaje się, że jego największym wrogiem jest gen. Załużny naczelny dowódca sił zbrojnych. Kontrofensywa to tylko mgliste wspomnienie, a ruscy poczynają sobie coraz śmielej. Nie sposób nie wspomnieć o tym, co dzieje się z wielką przyjaźnią dwóch bratnich narodów – polskiego i ukraińskiego. Porachunki na granicy, afera zbożowa (dziś ma zabrać głos NIK) no i co rusz piękne dowody dozgonnej wdzięczności. Ot choćby ten: Nienawidzę tego kraju z całego serca. A zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają https://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2023-11-22/skandaliczne-slowa-ukrainskiej-sportsmenki-nienawidze-polski-z-calego-serca/.
Nie ma zgody co do Izraela. Śledziliście tę wizytę? https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/erdogan-do-scholza-niemcy-nie-chc%C4%85-krytykowa%C4%87-izraela-przez-holokaust/ar-AA1k848Q Dwóch ważnych członków NATO z jakże skrajnie odmiennymi poglądami. Ale Hiszpanie, w przeciwieństwie do oficjalnego stanowiska UE, także podzielają poglądy Erdogana. Najlepszym źródłem informacji o nastrojach zwykłych ludzi są przetaczające się przez wiele miast demonstracje, o wiele liczniejsze w przypadku sympatyków Palestyny. Oberwała za to nawet sama Greta.
Prawdziwym zapalnikiem dla nowej europejskiej wiosny ludów mogą być ewentualne zmiany w unijnym traktacie forsowane przez największe państwa. Wstępnie, lecz niewielką większością głosów, przepchnięto w PE ten absurd. I to rękami „naszych obywateli”, bo chyba nie warto nadużywać tu słowa „Polak” https://dorzeczy.pl/unia-europejska/506493/zmiana-traktatow-ue-tak-glosowali-polscy-europoslowie.html. Można tylko przypomnieć jednemu z nich, który jest miłośnikiem bon-motów, słowa poety: Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. Czy do tych „reform” dojdzie? Może warto zapłacić tę cenę. Bo, jak świat światem, uczymy się nieustannie na własnych błędach. Choć u nas, jak widać, wygląda to nieco inaczej.
Ludzie wszystko widzą, demokracja jeszcze cipie, ale wszystko ma swój koniec. Niedawno Słowacja, wczoraj Holandia. https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-to-juz-pewne-skrajna-prawica-zwycieza-w-wyborach-w-holandii,nId,7166754 . Od dawna sceptyczne są Węgry, do niedawna – Polska.
Eurokołchoz drży w posadach, ale lewactwo, jak na Titaniku, dalej tańczy. A wielcy tego świata – nieco kulejąca Ameryka, Indie, Chiny czy Rosja – wszystkie „brukselskie fanaberie” z globalnym ocipieniem na czele, mają gdzieś. Europa się rozpada – cywilizacyjnie, kulturowo, naukowo, gospodarczo… Ciągnie ostatkiem sił – odcięta od tanich surowców, uzależniona od chińskich fanaberii (https://wydarzenia.interia.pl/raport-media-zagraniczne/news-chiny-obiecywaly-europejczykom-zlote-gory-rzeczywistosc-rozc,nId,7165310), naszprycowana absurdami, przeżarta biurokracją i trawiona korupcją. A tępi osobnicy, wycierający tyłkami brukselskie fotele, szermują wyświechtanymi sloganami i uchwalają dziesiątki nikomu nie potrzebnych rezolucji. Świat się śmieje, a nasze jebaćpisy niczego nie rozumieją i łykają to jak przysłowiowe pelikany. Gorze nam!
pozdrawiam

Dodaj komentarz