Dbaj o siebie, czyli od czego zależy powodzenie „terapii”: dieta – po pierwsze mikrobiom!

Słyszeliście już o dysbiozie i SIBO? To właśnie one mogą stać za wieloma naszymi problemami ze zdrowiem. Pierwszy termin właściwie tłumaczy się sam. Oznacza on jakiś nieporządek, a konkretniej zaburzenia w składzie naszej mikroflory, najczęściej w jelicie. Zwykle sprowadzają się one do zmiany składu gatunkowego i liczebności bakterii. Gdy drobnoustroje pojawiają się w nietypowych miejscach, możemy mieć do czynienia ze zjawiskiem SIBO. Jest to skrót angielskiej nazwy zespołu przerostu mikroflory jelita cienkiego (small intestinal bacterial overgrowth).

Jak rozpoznać dysbiozę?

Przy niewielkim spadku liczby bakterii pożytecznych i minimalnym wzroście patogenów objawy są niezauważalne. Wyraźny brak równowagi drobnoustrojów (obecność Lactobacillus i Bifidobacterium zredukowana do poziomu krytycznego, szybki rozwój bakterii szkodliwych) prowadzi do pierwszych objawów klinicznych (wzdęcia i bóle). Pogłębiająca się dysbioza przejawia się zapaleniem jelit, zaburzeniami trawienia i wchłaniania pokarmu oraz przewlekłą niestrawnością. Mogą także dołączyć: zmęczenie, niedokrwistość, objawy niedoboru witamin i choroby współistniejące innych narządów.

Typowe objawy ze strony przewodu pokarmowego to brak apetytu, nudności, wymioty, odbijanie, nieprzyjemny zapach lub smak w ustach, wzdęcia, bóle brzucha po jedzeniu, częste parcie na stolec oraz biegunki lub zaparcia. Wśród objawów ogólnych pojawiają się osłabienie, bladość i suchość skóry, ziemista cera, bóle głowy, zmęczenie, niedokrwistość. beri-beri, łamliwe paznokcie i włosy, zajady w kącikach ust i różne objawy alergiczne.

Przyczyn takiego stanu jest wiele. Wymienia się wśród nich m.in. stres, brak ruchu, żywność przetworzoną prowadzącą do stanów zapalnych, antybiotykoterapię, chemioterapię, terapię hormonalną, szczepienia i inwazje jelitowe (np. giardioza, glistnica czy trichurioza) i inne. Coraz większe znaczenie przypisuje się także cesarskiemu cięciu i brakowi karmienia piersią. A efekty? O niektórych już wspominałem, ale lista jest bardzo długa!

Bo śmierć zaczyna się w okrężnicy! Autorem hasła jest Ilja Miecznikow, rosyjski laureat Nobla w dziedzinie medycyny (1908 r.) za prace nad odpornością. Wykazał on bardzo ścisły związek pomiędzy jelitami a chorobami. A więc zdrowy możesz być tylko wtedy, kiedy zdrowa będzie Twoja flora jelitowa.

Przypomnijmy raz jeszcze. Zaburzenia mikrobioty naszego organizmu powiązano już z autyzmem, nadpobudliwością, dyspraksją, depresją i schizofrenią. A większość psychiatrów nadal nie poświęca żadnej uwagi układowi pokarmowemu swoich pacjentów! Przewlekły stan zapalny (w tym jelit) podwyższa ryzyko chorób układu krążenia – miażdżycy, zawału i udaru. Jak się szacuje, chorób związanych z brakiem równowagi flory jelitowej jest ponad 200. Są to, oprócz w/w, m.in. przewlekłe choroby układu pokarmowego (zaparcia, celiakia, zespół nieszczelnego jelita, zespół jelita drażliwego, choroba Leśniowskiego-Crohna), ch. autoimmunologiczne i metaboliczne (cukrzyca, nadciśnienie i otyłość), ch. skóry (trądzik, egzema, stany zapalne, opryszczka, łuszczyca) i zakaźne (biegunka, katar, grypa, grypa jelitowa, zakażenia Clostridium difficile i Helicobacter pylori) oraz nowotwory (zwłaszcza rak okrężnicy) i alergie.

Najlepszy sposób na odbudowę prawidłowej flory jelitowej polega na przywróceniu kontaktu z naturą, ziemią, naturalnymi preparatami, które zawierają zdrowe bakterie. Trzeba się pozbyć środków dezynfekujących, antybiotyków i innych środków bakteriobójczych, które niszczą mikroflorę. Należy jeść produkty z upraw ekologicznych i unikać żywności wywołującej stany zapalne (gluten, nabiał, cukierki, żywność przemysłowa). I pozwalać dzieciom chodzić na czworaka, także na zewnątrz, nie przecierając im rąk co 5 minut antybakteryjnymi chusteczkami. Nie stronić od hodowli zwierząt domowych, bowiem dzieci wychowywane z kotem lub psem w domu rzadziej zapadają na alergie. Sięgajmy po wszystkie naturalne produkty kiszone (ogórki, kapusta i inne warzywa), które zawierają bakterie Streptococcus i Lactobacillus. Włączmy do diety jogurty (fermentowane z Lactobacillus sp. i Streptococcus thermophilus), mleko acidofilne (fermentowane przez Lactobacillus acidophilus) i kefir (fermentowany przez Lactococcus, Lactobacillus, Leuconostoc czy Saccharomyces). Szczególnie cenne są w przypadku, gdy surowcem jest mleko kozie lub owcze. W razie konieczności trzeba sięgnąć po suplementy. Szczepy probiotyków o naukowo uznanych właściwościach zdrowotnych to: Lactobacillus acidophilus, L. casei, L. plantarum, Bifidobacterium sp. i Streptococcus thermophilus. Można je przyjmować oddzielnie lub razem. Minimalna dzienna dawka wynosi 10 mld, ale działanie można zauważyć dopiero przy dawce 25 mld. Jednak 99,9% ludzi nie wie, że to produkty dostępne tylko nielicznym. I nie wie, że te „miliony” bakterii z tanich probiotyków to strata pieniędzy. Bo one nie dotrą nigdy do okrężnicy i nie będą mieć praktycznie żadnego wpływu na zdrowie, gdyż dawka zastosowanego preparatu była po prostu za niska. Ale z perspektywy producenta różnica jest kolosalna. Zaledwie parę groszy kosztuje produkcja „probiotyków” w dawce 100 mln bakterii. Zbija się wtedy „niezłą kasę”, jeśli znajdzie się odbiorców chętnych zapłacić za to kilkadziesiąt zł. Natomiast sprzedaż probiotyków zawierających ponad 10 mld bakterii w dawce to wyzwanie. I dlatego ich cena jest zbyt wysoka.

Najbardziej zaawansowane preparaty zawierają także prebiotyki, którymi probiotyki będą się żywić w jelitach. Obecnie najczęściej wykorzystuje się inulinę oraz fruktooligosacharydy. Są skuteczne, ale najlepsze są występujące w mleku matki galaktooligosacharydy. Preparaty zawierające zarazem i probiotyki, i prebiotyki są nazywane symbiotykami. Probiotyki zawsze stosuje się na czczo, popijając szklanką letniej wody. Pierwsze widoczne skutki ich działania można zaobserwować zazwyczaj po sześciu tygodniach stosowania.

Terapia dysbiozy jest jednak w sumie trudna. Generalnie trzeba ograniczyć prozapalne produkty wysoko przetworzone. Należy wykluczyć potrawy smażone, tłuste, wędzone i solone. Trzeba wyeliminować grzyby, słodkie wypieki, produkty mięsne czy żywność w puszkach, zaś wprowadzić do diety więcej owoców, warzyw, strączkowych, nabiału i zbóż (pektyny i błonnik). Wskazane są również kasza jaglana i gryczana oraz mąka orkiszowa. Generalnie żywność powinna być gotowana na parze. W czasie kuracji trzeba całkowicie zrezygnować z picia alkoholu i palenia papierosów. W najcięższych przypadkach konieczne są jednak antybiotyki. Niekiedy najlepszą opcją leczenia może być terapia ziołowa.

Wspieraj wszelkimi siłami swój układ trawienny. Natura wszystko przewidziała: armię złożoną ze dziesiątków bilionów mikroorganizmów, które zasiedlają Twoje jelita. Twoja flora bakteryjna kształtuje się od chwili narodzin. Jej skład zależy przede wszystkim od tego, jak przyszedłeś na świat. Kiedy przebywałeś w łonie matki, Twój przełyk był sterylny. Dokładnie w momencie naturalnych narodzin pojawiły się drobnoustroje. Po 3 dniach masz ich już bilion. A pochodzą z flory pochwowej rodzącej (dopiero później z pokarmu). Widać jak ważne jest odżywianie ciężarnej, skoro potomek otrzyma dokładnie to, co ma ona sama. Mówi się, że predyspozycje do niektórych chorób (np. astma czy zapalenie oskrzeli) są związane z przekazywanymi mikrobami. Dziecko wyjęte bezpośrednio ze sterylnego łożyska (cesarka) nie ma żadnego kontaktu z bakteriami rodzicielki. W zamian otrzymuje florę środowiska, a jest to zwykle mało sprzyjające środowisko szpitalne, często bogate w bakterie odporne na antybiotyki. Może mieć to przykre konsekwencje do końca życia. Bywają one różne: od prostych problemów trawiennych aż po zupełne zachwianie bariery ochronnej organizmu (do sepsy i śmierci włącznie).

Jeśli Twoja mikroflora nie jest w porządku, musisz to zmienić!

I na koniec najprostsza wskazówka. Oto wyjątkowo bogate w składniki produkty, które zapobiegają chorobom, gdy jest się zdrowym lub przywracają zdrowie, gdy się zachorowało:

awokado – jedno z najlepszych źródeł zdrowych tłuszczów; poza tym bogate w sole mineralne;

jagody – niesamowite źródło przeciwutleniaczy, w tym bardzo pożądanych w diecie antocyjanów czy bioflawonoidów;

jaja – mają w sobie nie tylko prawie wszystkie mikroelementy, ale i najdoskonalsze białko;

migdały – cenne źródło magnezu, witaminy E i innych silnych przeciwutleniaczy;

orzechy włoskie – dostarczają minerałów oraz kwasów omega-3 i omega-6 w idealnej proporcji;

szparagi – jedno z najbogatszych źródeł witaminy K;

marchew – ludzie nagminnie biorą witaminę D, ale jeśli nie dbają jednocześnie o witaminę A, pojawia się problem braku równowagi (są to witaminy partnerskie);

fasola i soczewica – bogate w błonnik, witaminy, minerały i białko dobrej jakości.

Powodzenia!

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑