Dieta, czyli od czego zależy powodzenie „terapii”: polecane leki czy…?

O big farmie i jej interesach napisano już dziesiątki tysięcy artykułów. O pomyłkach lekarzy – kolejne tysiące. O nieskuteczności wielu terapii wie każdy z nas. Nie wspomnę już o tym, że wszyscy jesteśmy „lekarzami” dla samych siebie. Właśnie – nigdzie indziej, no może poza polityką, nie toczą się tak zaciekłe i gorące spory. Nic dziwnego, chodzi tu o rzecz najcenniejszą – nasze zdrowie! Czy w każdym z nich rację ma zawsze lekarz?

Twierdzę, że nie. W każdej grupie zawodowej są wybitni fachowcy i zwykli partacze. I tu nie możemy niczego unifikować. „Lek. med.” przed nazwiskiem nie czyni nikogo nieomylnym. Temat jest i kontrowersyjny, i niezwykle złożony. Ustalmy zatem, że bardzo często usłyszymy z ust lekarza, którego hasłem przewodnim jest „primum non nocere”, najzwyklejsze banały albo po prostu oczywistą nieprawdę. I nie wnikam, co jest tego przyczyną, by nie brnąć w kolejne rozważania. Faktem niezbitym jest, że za bezgraniczną ufność lekarzowi wielu z pacjentów zapłaciło utratą zdrowia, a nawet życia. Pisałem już o tym:  https://lornetkawsieci.com/2023/07/30/dr-kildare-czy-dr-kidler-zwany-killerem/.

Przyjrzyjmy się pokrótce kilku sloganom, jakie bardzo często słyszymy z ust lekarza…

Musisz koniecznie obniżyć poziom swojego cholesterolu! To najczęstsze i najgłupsze sformułowanie, jakie słyszymy w gabinetach lekarskich od kilkudziesięciu lat. Jest tysiące dowodów na to, że medycy po prostu źle oceniają rolę tego sterydu, ale potężny przemysł statyn ma się dobrze i, póki co, big farma nie zamierza pozbywać się tej dojnej krowy. I cóż z tego, że najmądrzejsi medycy już o tym się przekonali, skoro telewizornie są pełne scenek z aktorami popularnych seriali przyodzianymi w białe kitle i zachęcającymi do zbijania „złego cholesterolu”. No bo i spece od margaryn też muszą dostać swoją dolę w tym złotym interesie. Ba, w Polsce przygotowuje się nawet szczepionkę, która zastąpi statyny! Wkrótce wrócę do tematu. Przypomnę, pisałem też o tym, że statyny przyczyniają się do rozwoju cukrzycy. Skoro tak, wielu z nas – wcześniej czy później – trafi do diabetologa z „wysokim cukrem”. I co usłyszy?

Musisz od zaraz zacząć brać leki, kto wie czy nie insulinę! Bo wysiądą nerki, bo oślepniesz, bo stopa cukrzycowa i amputacja, bo… Fakt, z cukrzycą nie ma żartów i coraz więcej osób na nią zapada. Podejmujesz farmakoterapię i do końca życia regularnie zażywasz różne tabletki, których skutkiem ubocznym mogą być choroby serca, a nawet przedwczesna śmierć https://en.wikipedia.org/wiki/Rosiglitazone. Generalnie osoby z hiperglikemią na ogół nie mają pojęcia, w jaki sposób odwrócić postęp choroby. Nie wiedzą nawet, że w ogóle jest to możliwe. Tymczasem okazuje się, że cukrzycy typu 2 można nie tylko łatwo zapobiec, ale ją nawet całkowicie wyleczyć, pod warunkiem konsekwentnego wprowadzenia kilku zmian w trybie życia. Pojawiły się dane, które dowodzą, że możliwe jest przywrócenie – w sposób całkowicie naturalny – zdolności trzustki do produkcji insuliny. Mam osobiste doświadczenia w tym względzie, a póki co regularnie korzystam z gurmaru.

Któż nie mierzył sobie ciśnienia krwi? Tyle stresu, że skacze ono co i rusz. Najczęściej w…gabinecie. Co lekarz na to? Musi Pani/Pan zacząć kurację. Bo tylko leki mogą utrzymać ciśnienie krwi na właściwym poziomie! A o jakie ciśnienie chodzi? Kiedy, w jakich okolicznościach i ile razy mierzone? Czy 135/95 oznacza, że przekroczyliśmy niebezpieczną granicę? Jeśli masz nawet minimalnie podwyższone wartości, lekarz sugeruje, że leki będziesz przyjmować dożywotnio. Tu także mam własne doświadczenia. Zaczynałem od garści, a po wielu latach sięgam po jedną, najmniejszą tabletkę dziennie. Mam też świadomość, że istnieje rytm dobowy wartości ciśnienia. Pomiary mogą się różnić znacząco, zależnie od pory dnia (najwyższe jest nad ranem). W większości przypadków nadciśnienie nie pojawia się na skutek jakiejś choroby i może być całkowicie zlikwidowane dzięki zmianie trybu życia. Pomijam już fakt tzw. norm https://lornetkawsieci.com/2023/07/21/jestes-zdrowy-tak-ci-sie-tylko-wydaje/.

I kolejny „wyrok”, który czeka w gabinecie na wielu z nas. Niestety, jest źle – tomografia komputerowa wskazuje na wczesne stadium choroby Alzheimera. Możemy nieco spowolnić postęp choroby, ale nie ma na nią lekarstwa. Trzeba pomyśleć o zapewnieniu jakiejś opieki. Tu można powiedzieć wręcz brutalnie. Szkoda czasu na „konwencjonalnych“ lekarzy. Terapia alzheimera praktycznie nie istnieje. Nie warto więc tracić cennego czasu na konsultacje z osobami, które twierdzą, że nie da się nic zrobić. Bo to nieprawda. Odpowiednia dieta i właściwy tryb życia mogą znacząco spowolnić, a nawet zatrzymać, postęp choroby.  

Jak starość, to i ból! Dlatego większość starszych ludzi cierpi na reumatyzm. I taka jest kolej rzeczy – powie Ci lekarz, dodając, że nie ma na to lekarstwa, więc trzeba sięgnąć po leki przeciwbólowe. Choroby stawów to powszechna dolegliwość, ale dla big farmy to kura znosząca złote jaja, wykorzystywana do granic przyzwoitości. RZS czy artroza są bardzo uciążliwe, więc cierpiące osoby przez długie lata sięgają garściami po leki przeciwzapalne, sterydy i syntetyczne analgetyki (leki przeciwbólowe). Początkowo przynoszą one ulgę. Po pewnym czasie ataki choroby stają się jednak silniejsze i coraz dłuższe. W dobrej wierze łykasz pigułkę za pigułką,… aż zauważasz, że nie tylko leki są już mniej skuteczne, ale dodatkowo pojawiły się biegunki, zaparcia, bóle brzucha, a nawet krwawienia.

Dzisiejsze lekarstwa, również te najnowocześniejsze, jedynie uśmierzają ból. A chrząstka ulega postępującej degeneracji. Dziś wiemy, że składniki naturalne mogą nie tylko zablokować ból, ale także odbudować zniszczoną tkankę. I cofnąć praktycznie całkowicie proces zwyrodnienia. Znów posłużę się własnym przykładem. Trzy lata temu z powodu bólu kolan nie mogłem schylić się, by zawiązać sznurowadła. Diagnoza: artroza i operacja. Bez żadnych leków, nie licząc dwutygodniowej kuracji przeciwzapalnej, wyszedłem z opresji, stosując wskazówki medycyny naturalnej. Do dziś, szczególnie w sezonie wiosennym (ptaki!), praktycznie codziennie przebywam w terenie, przemierzając niekiedy kilkanaście i więcej kilometrów.

I na koniec wyrok, którego nikt nigdy nie chciałby usłyszeć. Niestety nowotwór! Twoją jedyną szansą jest chemio- i radioterapia! Zaatakował on bowiem już węzły chłonne. I to jest standard w onkologii. Tymczasem metod pozbycia się nowotworu może być naprawdę wiele. Problem w tym, że ogromna większość lekarzy ich nie zna. Uparcie trzymają się metod leczenia raka, z których większość jest nieskutecznych. A najnowsze badania naukowe wykazały, że tylko witamina D, którą w sposób naturalny wytwarza nasz organizm podczas kąpieli słonecznych, znacząco redukuje zagrożenie nowotworem, pod warunkiem utrzymywania się jej stężenia w osoczu na poziomie minimum od 40 do 50 ng/ml. No, ale fachowcy (pisałem też o tym) „nakazali” nam unikać słońca. Tyle dobrego, że ostatnio gonią nas do aptek po witaminę w kapsułkach. Jak się szacuje, racjonalne korzystanie ze słońca tylko w USA mogłoby obniżyć liczbę przypadków raka o 185 000 rocznie, zaś zgonów o 30 000. Co działa przeciwnowotworowo? Choćby awokado, kurkuma czy imbir.

Wyniki najnowszych badań są jednoznaczne. Wielu chorobom można zapobiec, można je też czasem wyleczyć, po prostu zmieniając swój sposób odżywiania oraz wyrównując niedobory substancji odżywczych w organizmie. Z gwarancją, że nie wystąpią żadne niepożądane efekty uboczne. To przeciwieństwo leków syntetycznych, które choć, bywają skuteczne, to niestety, często wywołują niezwykle szkodliwe skutki uboczne w innych organach. A zwykle chorób się trochę uzbiera, więc finał może być taki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Polipragmazja.

Ciężko jest przeciwstawić się „poprawności medycznej” i „autorytetowi” lekarzy. Ale próbujmy. Tym bardziej, że coraz bardziej jesteśmy świadomi tego, jak ogromną władzę posiada big farma. Jej przedstawiciele robią wiele, aby przekonać lekarzy, że medycyna alternatywna opiera się na iluzji i że tylko syntetycznie wytwarzane lekarstwa mają działanie udowodnione naukowo. A co innego mówi historia medycyny, pełna przykładów porażających błędów. Wystarczy sięgnąć po „Zabójcze lekarstwa” autorstwa Petera Gotzschego.

Mam mnóstwo materiałów źródłowych dotyczących poruszanych zagadnień i będę starał się o tym pisać. Niestety, prowadząc w sezonie lęgowym intensywne badania ornitologiczne, mam niewiele czasu na inne rzeczy. Może bliżej wakacji…

Jedna myśl na temat “Dieta, czyli od czego zależy powodzenie „terapii”: polecane leki czy…?

Dodaj własny

  1. Dieta jako fundament terapii? Brzmi jak coś, co wszyscy wiedzą, ale mało kto stosuje – trochę jak „pij więcej wody” albo „śpij 8 godzin”. 🐸✨

    Ale okej, jeśli jedzenie faktycznie leczy, to może czas zastąpić apteki warzywniakami. Albo przynajmniej przestać udawać, że batonik „fit” to coś więcej niż dobrze zakamuflowany cukier. 💚🥑

    Polubienie

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑