Czym skorupka za młodu nasiąknie czyli…kłótnie wokół ringu

Wiele zjawisk obserwowanych przez genetyków ma się nijak do zasad dziedziczenia, które już w XIX w. odkrył słynny czeski zakonnik Grzegorz Mendel. Z pewnymi odstępstwami mieliśmy do czynienia już od samego początku. Ale dopiero rozległe badania genomiczne, które miały dać jednoznaczne rozstrzygnięcia co do natury trapiących nas chorób, przyniosły wręcz lawinę wątpliwości i sprzeczności. Kolejny raz Natura nas zaskoczyła. Wspominałem już o tym w poprzednich notkach.

Powoli zaczęliśmy rozumieć, że droga od genu do cechy jest o wiele bardziej kręta i tajemnicza niż sobie kiedykolwiek wyobrażaliśmy. A najnowszym, wręcz klasycznym, tego dowodem jest wrzawa i zaciekłe spory, jakie rozpętały się wokół kobiecego boksu na zakończonych właśnie igrzyskach olimpijskich. Po jednej strony barykady stanęli ci, dla których kwestia naszej płci jest oczywista. Dla nich wyrocznią jest posiadanie chromosomów XX lub XY. Bo to ma jednoznacznie wskazywać, że pierwszy przypadek dotyczy kobiet, zaś drugi – mężczyzn. Tyle, że jest to biologia sprzed wielu, wielu lat i już samo odkrycie SRY (fragment Y kodujący białko TDF odpowiedzialne za rozwój jąder), a ostatnio „śmieciowego” Enh13, namieszało nam nieźle w głowach. Dlaczego? Bo okazało się, że tak naprawdę to tylko one decydują o płci. Jak się je ma, jest się facetem, jeśli nie – płcią piękną. Nic więc dziwnego, że opisano mężczyzn XX i kobiety XY. Pierwsi mieli SRY na jednym z chromosomów X, a posiadany przez kobiety Y właśnie go utracił. Może przypomnę, jako ciekawostkę, że nasze chromosomy policzono dopiero w 1956 r. Po drugiej stronie stanęli wszelkiej maści postępowcy i, zapewne, liberałowie. Dla nich wystarczającym dowodem na przynależność do płci jest osobista decyzja. A więc jeśli ktoś czuje się kobietą, jest nią z pewnością.

I w tym momencie zawiodę zapewne wszystkich. Bo to nadal nie rozwiązywało niczego. Jesteśmy w sytuacji wręcz patowej. A w sporcie będzie to bardzo ciężki orzech do zgryzienia. W innych dziedzinach te kryteria nie mają żadnego albo aż takiego znaczenia. W rywalizacji sportowej, gdzie od lat mamy klasyczny rozdział zawodów wedle dwóch płci, nie ma dobrych rozwiązań. I żadnych  „prostych recept” także.

źródło: https://sportowefakty.wp.pl/boks-amatorski/1140021/kontrowersyjne-piesciarki-jeszcze-raz-dadza-o-sobie-znac

Wszystko jest efektem tego, że w pewnym momencie ta odrębność płci zaczęła się „rozmywać” jeszcze bardziej. Dlaczego? Bo płeć genotypowa to zaledwie początek historii. I w takim tonie staram się wypowiadać. Przypomnę: GENY TO NIE WSZYSTKO!  Otóż istnieją inne kryteria, stąd mamy również płeć hormonalną, metaboliczną, mózgową, gonadalną, gonadoforyczną, socjalną, psychiczną… https://lornetkawsieci.com/2023/04/06/dziewczyna-czy-chlopak-to-juz-zamierzchla-historia-czas-nadrobic-zaleglosci/

Przyczyn tego nabrzmiałego problemu jest naprawdę wiele. Zapewne wśród najważniejszych są dysruptory endokrynne, które zmieniają proporcje androgenów i estrogenów w organizmie. Przekłada się to choćby na metabolizm mózgu i zmianę wzorców zachowania. Tak czy owak fenotyp kobiet i mężczyzn jest kształtowany przez bardzo wiele czynników i niekoniecznie „produkt finalny” jest zgodny z naszymi wyobrażeniami i poglądami. No i niesie to za sobą kolejne wyzwania. Pojawiły się w końcu genderyzm, ruch LGBTQ+, operacje zmiany płci i związane z tym dramaty… https://lornetkawsieci.com/2024/02/13/zamach-na-plec-z-majchrem-w-lapie/

A w sporcie, niezależnie od szczegółów i okoliczności (w tym aktualnego poziomu testosteronu), ktoś kto był facetem i postanowił zostać płcią piękną, wnosi jako „wiano” ukształtowane już męskie cechy (inna budowa szkieletu, większa masa mięśniowa, wyższa wydolność płuc i serca).

Do tej pory mieliśmy tylko pojedyncze przypadki, raczej ciekawostki niż „epidemię”. Ale to wybuchnie z całą mocą. O dwóch płciach możemy powoli zapominać, ale co z tym zrobią w sporcie nie mam zielonego pojęcia.

Na koniec przypomnę jeszcze raz pojęcie, o którym już pisałem – EPIGENETYKA. To stosunkowo nowa dziedzina wiedzy, której celem jest spojrzenie na funkcjonowanie genomu z innej strony. Najprościej mówiąc jest to nauka zajmująca się badaniem zmian ekspresji genów, nie związanych ze zmianami w sekwencji nukleotydów DNA. Chciałoby się powiedzieć raz jeszcze – każdy jest kowalem własnego losu! Ale czy w pełnym zakresie, np. kształtowania płci? Bo akurat to wzbudza ogromne emocje!

Szerzej o epigenetyce w następnej notce.

pozdrawiam

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑