Informacje osaczają nas ze wszystkich stron. I nie chodzi tylko o takie, które świadomie rejestrujemy. Z punktu widzenia biologii i medycyny tytułowe tsunami jest o wiele silniejsze. Chciałoby się rzec, że ma monstrualne wymiary. To oczywiste, kiedy uświadomimy sobie, że każda z bilionów komórek naszego ciała też musi „nadstawiać ucha”, by nie wypaść, nawet na krótko, z gry. Wszak chodzi o nasze samopoczucie i zdrowie, których podstaw należy szukać właśnie tam. Fascynujący temat!
Ale my skupmy się dziś na tym, co świadome, co wywołuje u nas gonitwę myśli, co przynosi nam radości i smutki, co skutkuje podjętymi decyzjami, co – w końcu – kształtuje nasz los. Popatrzmy…
Potężnymi źródłami informacji są kontakty z innymi w świecie realnym, w tym mnóstwo okazji do spotkań poza domem, ot choćby dzięki coraz bardziej masowej turystyce. To mieliśmy od dawna. Ale dziś coraz większe znaczenie ma dla nas alternatywny świat. Ten, który przychodzi do nas, do naszych domów…To wirtualna rzeczywistość kreowana na nasze potrzeby przez gigantów medialnych. Kiedyś głównie książki, prasa i radio, dziś facebook, tik-tok, instagram, twitter (X), portale, blogi, gry komputerowe i pełna gama urządzeń (smartfon, laptop) z dyskami, płytami DVD i innymi nośnikami…A nad wszystkim unosi się chmura ofert z obfitą paletą kuszących dóbr, które są na wyciągnięcie ręki. Raj na ziemi? Wręcz przeciwnie!
Bo zaczynamy się dusić i gubić w tłoku informacji. Przestajemy odróżniać rzeczy ważne (Bóg, inni ludzie) od nieważnych, realne (przyroda) od wirtualnych. Gubimy się (traktując je na równi), budując złudny świat wartości, w którym błędnie definiujemy zagrożenia i rzeczy złe. No i coś, co jest chyba najważniejsze. Po prostu „wiemy” bardzo dużo, ale to i tak zaledwie malutka cząstka krążących informacji. Jesteśmy zatem, siłą rzeczy, zdani na subiektywne spojrzenie, które przyjmujemy jako prawdę. Tyle, że taka „prawda” ma raczej niewielką wartość. I to jest źródło największych konfliktów. Ale o tym kiedy indziej.
Codziennie pochłaniamy gigabajty danych, więc nic dziwnego, że mózg się lasuje!
Dziennie wchłaniamy przeciętnie 34 gigabajty danych – odpowiednik 100 tysięcy słów. Przekracza to nasze możliwości adaptacyjne. Co się dzieje, gdy mózg zostanie przeładowany danymi? Pojawia się bezsenność i depresja, zaś zanika – zdolność do analizy i refleksji.
Tymczasem 90% wszystkich informacji to skrzętnie gromadzone przez miliony serwerów „g…o”, które jest wartościowe tylko z punktu widzenia strategii biznesowych. Mówi się wręcz o „smogu informacyjnym”.
Ale szkodzi nie tylko ilość informacji, lecz także ich charakter: trupy, przemoc, ostre sceny erotyczne, przekleństwa…Jak reagujemy? Za mobilizację organizmu odpowiada układ współczulny, który pobudza go do walki lub ucieczki. Dawniej pozwalało to naszym przodkom ratować życie w sytuacji zagrożenia, np. ataku drapieżnika. Dziś „adrenaliny” dostarczają nam inne bodźce! Człowiek reaguje stresem na samą myśl o zagrożeniu. Odpowiedź organizmu na sceny przemocy oglądane w mediach jest taka sama jak w wypadku realnego zagrożenia życia: zahamowanie trawienia, wzrost ciśnienia, hiperglikemia, spadek odporności, popędu seksualnego i spermatogenezy oraz zaburzenia owulacji.
Naukowcy zbadali 8800 zdrowych dorosłych. Jedna grupa oglądała telewizję przez 2h dziennie, druga – przez 4 i więcej. Liczba przypadków chorób serca była w II grupie o 80, a innych dolegliwości – o 46% większa.
Zdrowie psychiczne człowieka zależy m.in. od sprawnie działających przełączników w autonomicznym układzie nerwowym (AUN). Problem w tym, że u niektórych osób jego część współczulna nie chce się wyłączyć nawet wtedy, gdy nie ma żadnego zagrożenia. Dlaczego? Źródłem takiego stanu rzeczy jest nadmiar bodźców. A im ich więcej, tym trudniej się wyciszyć.
Neurony hamujące uwalniają kwas gama-aminomasłowy, który stanowi przeciwwagę dla glutaminianu z neuronów pobudzających. Obydwa mediatory w dużym stężeniu mogą uszkodzić mózg. Muszą zostać usunięte, co pochłania energię. Każdy silny bodziec zaburza homeostazę.
Gdy taki stan się utrwala, następuje powolna degradacja OUN (mózgu). Efekt? Patologiczna bezsenność i ciągły niepokój. Człowiek jest bez żadnego powodu podszyty lękiem.
Badania wykonane metodą PET (pozytonowa tomografia emisyjna) wykazały, że każde mocne wrażenie może odcisnąć swe piętno na genach – wywołać odkształcenia łańcuchów DNA i RNA oraz zmiany białek. Oznacza to, że nadmiar silnych bodźców działających na rodziców może mieć znaczenie dla ich dzieci. Mamy tu piękny dowód działania mechanizmów epigenetycznych, o których już pisałem.
Co 2–3 lata podwaja się szybkość procesorów i łączy, a co 7 – ilość dostępnej na świecie wiedzy naukowej, co przekłada się na objętość programów nauczania. Technicznie sobie radzimy. Ale co z naszym mózgiem? Trzeba radykalnie zmienić edukację!!! O tym też kiedyś napisałem notkę.
Mózg przytłoczony nadmiarem informacji, przechodzi w tryb awaryjny i skraca jej obieg . Odłączony zostaje płat przedczołowy, który odpowiada za typowo ludzkie cechy – empatię, altruizm i tolerancję. Obojętniejemy na wszystko, co nas nie dotyczy. Rezultaty są przerażające. Ile czasu potrzeba, aby zareagować na widok cierpiącej osoby i ruszyć jej z pomocą? Większość ludzi odpowie, że 1–2 s. Tymczasem okazuje się, że jest to aż 6–8 s. Tyle czasu zajmuje nam przetworzenie tego, co widzimy, na to, co czujemy. I ten czas ciągle się wydłuża.
U ludzi mających od dzieciństwa kontakt z TV i grami komputerowymi efekty zaczynają być podobne jak u chorych na autyzm. Mają problemy z komunikacją uczuć i relacjami społecznymi. Wolniej uczą się interpretować myśli i uczucia innych ludzi. Zapamiętują wiele informacji, ale nie potrafią zrobić z nich użytku. W skrajnych przypadkach albo obojętnieją na wszystko, albo stają się nadwrażliwi na bodźce.
Pojawienie się pisma i druku spowodowało, że ludzie zaczęli się głęboko angażować w informacje, idee i opowieści. Książki nauczyły nas refleksji, koncentracji i dyscypliny myślenia. Na tym fundamencie powstała współczesna cywilizacja. I w końcu zaczęła się ona chwiać. Stajemy się zdolni do błyskawicznej selekcji informacji, lecz brakuje nam czasu i siły na analizę i refleksję. Umiejętnością pożądaną staje się multitasking – robienie kilku rzeczy jednocześnie. Ale zapłacimy za to coraz bardziej powierzchowną kulturą i polityką. A ludzki mózg szybko się nie zmieni. Ewolucja zaprojektowała go do gromadzenia danych i uruchamiania gwałtownych reakcji fizjologicznych w odpowiedzi na silne bodźce.
Jak wyjść z tej pułapki?
Naukowcy testują setki preparatów zwiększających wydajność mózgu, koncentrację i szybkość przyswajania danych. „Skanuje się” głowy prezesów korporacji, którzy odnieśli rynkowy sukces, w poszukiwaniu genów odpowiedzialnych za sprawność „istoty szarej”. Pod uwagę bierze się także techniki medytacji. Okazało się, że osoby, które stale medytują, mają ponadprzeciętne zdolności przywoływania pozytywnych uczuć, zachowywania równowagi emocjonalnej i angażowania się w przemyślane działania.
Zbawienne dla zdrowia psychicznego okazały się (o zgrozo! westchną zapewne korpoludki) pustka, nuda i monotonia (oczywiście od czasu do czasu). Dawne kultury wysoko ceniły ich rangę. W staroindyjskich księgach znajduje się zbiór ośmiu tysięcy strof wykładających doktrynę o pustce, czyli o mądrości doskonałej (pradżnia paramita https://pl.wikipedia.org/wiki/Sutra_Serca). Już wówczas wiedziano, że psychika jest jak Feniks, który odradza się z popiołów. Trzeba tylko dać jej na to szansę. Co nas czeka?
na podstawie: http://www.focus.pl/artykul/mozg-przeladowany-jak-wplywaja-na-nas-gigabajty-danych-ktore-pochlaniamy-kazdego-dnia

Dodaj komentarz