I co z tą depresją?

Powszechnie uważa się, że depresja jest jednym z największych zagrożeń cywilizacyjnych. Jest źle, po prostu źle! No ale z czym jest dobrze w tym zafajdanym świecie? Z nowotworami? Z chorobami serca i układu krwionośnego? Z chorobami autoimmunologicznymi i alergią? Z chorobami neurodegeneracyjnymi? Z chorobami infekcyjnymi? Z zaburzeniami płciowymi? Tu akurat mainstream zareagował w ciekawy sposób, zwiększając znacznie (z 2 do kilkudziesięciu) liczbę płci, co wyraźnie „złagodziło” problem. Ale nic to nie dało, gdyż zaledwie kilkadziesiąt godzin temu Trump oznajmił, że są jednak tylko dwie, więc problem powrócił. Na dodatek, wskutek żonglerki tzw. normami i EBM, medycy pieczołowicie powiększają listę naszych chorób, w czym dzielnie wspomagają ich choćby Bill Kill i WHO kierowane przez mężnego maoistę Tedrosa Adhanoma. I w tym przypadku swoje trzy grosze dołożył Donald. Oczywiście nie nasz, gdyż ten od pewnego czasu nie rusza się ze swego gabinetu. Bo i Davos, i fetę swego imiennika oglądał na ekranie zakupionego ponad rok temu za całe 16499 zł ogromnego XR77A80LAEP Sony 4K OLED (77 cali). Całkiem spora kasa, ale szok mija, gdy spojrzymy na cenę (24000 zł) sprytnego urządzenia do oceny „stanu skóry głowy i cebulek włosów” nabytego właśnie przez resort Bodnara.

Ale wróćmy do meritum. O co więc chodzi? Wydajemy ogromne pieniądze na utrzymanie zdrowia. Nakłady na jego ochronę stale rosną, kłopoty odpowiedzialnych za nią instytucji również, a co my o tym wszystkim myślimy, lepiej nie wspominać. Zachęcałem więc wielokrotnie do samodzielnego działania. Bo zdrowie, tak jak Matkę, ma się tylko jedno! A w przypadku depresji, choroby tyleż podstępnej co nieuchwytnej, sytuacja jest szczególnie skomplikowana. Ba, chyba najbardziej, bo przecież chodzi o nasz najbardziej tajemniczy organ – MÓZG! Pisałem już o nim kilkakrotnie.

Jeśli chodzi o aktualne spojrzenie medyków na problem warto zajrzeć to tego, przystępnego i napisanego zrozumiałym językiem źródła. I mniejsza w tej chwili o to, czy się z tym zgadzamy, czy nie: https://styl.interia.pl/spoleczenstwo/news-dr-magdalena-nowicka-depresja-jest-choroba-smiertelna,nId,7348049.

A teraz rozejrzyjmy się wokół siebie, czy da się ad hoc poprawić sobie nastrój, gdy niekoniecznie nam do śmiechu. Bez szukania porad, bez wizyty u specjalisty, bez leków, bez…alkoholu i innych używek. Czy słyszeliście o kurkuminie? Pewnie tak? Znana jest przede wszystkim jako substancja  przeciwzapalna i przeciwbólowa. Sam wykorzystuję ją w roli składnika wyrabianego osobiście naturalnego antybiotyku. Ale, jak się okazało, jej działanie rozszerza się nawet na…mózg.

Dlaczego kurkumina może być także skuteczna w terapii lęku oraz depresji i innych chorób psychicznych? Proste! Bo zjawiska biochemiczne występujące we wszelkich zaburzeniach metabolizmu są identyczne. Objawy w mózgu są wynikiem niekontrolowanego stanu zapalnego, co prowadzi do naruszenia funkcji jego ośrodków odpowiedzialnych za przekazywanie informacji.

Dotyczy to choćby tych sytuacji, w których osoby z rozpoznaniem lęku nie są w stanie wskazać problemów ani zdarzeń, które go wywołały, a ataki paniki pojawiają się znikąd. Często mają one również objawy stanu zapalnego w stawach, żołądku, drogach oddechowych (zapalenie zatok i oskrzeli) czy na skórze. A wyjaśnienie jest całkiem proste: niekontrolowane zapalenie w każdym z narządów objawia się inaczej. Skóra staje się czerwona i swędząca, stawy są tkliwe i bolesne, w żołądku pojawia się zgaga, a w mózgu uaktywniają się stany lękowe.

Taki mechanizm potwierdzono w licznych publikacjach opisujących badania nad rolą kurkuminy w naszym organizmie https://zdrowie.wprost.pl/doniesienia-naukowe/10737424/ta-popularna-przyprawa-leczy-depresje-skuteczniej-niz-niektore-leki-zaskakujace-badania.html. Wysnuto z nich wiele ciekawych wniosków.

W badaniach zajmowano się zdolnościami kurkuminy do ograniczania uwalniania pod wpływem stresu czynnika wyzwalający kortykotropinę (CRF) i kortyzolu, co w oczywisty sposób hamowało odpowiedź na stres prowadzący wprost do lęku i – w efekcie – depresji. Jednocześnie w mózgu odnotowano wyraźny wzrost poziomu serotoniny (5-hydroksytryptamina; hormon szczęścia) i noradrenaliny zarówno w korze czołowej, jak i w hipokampie. Rosło również stężenie dopaminy, zaś malała aktywność enzymu (MAO) rozkładającego serotoninę. Kurkuminę uznano za równie skuteczną w chorobie dwubiegunowej jak, będący lekiem, chlorek litu. W przypadku zespołu stresu pourazowego (PTSD) istotnie obniżała ona stężenie kortyzolu (hormon stresu). Efektywnie działała również w zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych (OCD). Pod jej wpływem maleją także stężenia IL-1 beta (jedna z interleukin) i TNF-alfa, które uczestniczą w procesach zapalnych.

To naprawdę optymistyczne wiadomości, choć nie oczekujmy, że przedstawiciele medycyny konwencjonalnej nagle zrezygnują z przepisywania leków, które tak chętnie zalecają na każdą chorobę.

Ale nam nie o to teraz chodzi. Nie rozmawiamy o terapii jako takiej, tylko o…poprawianiu nastroju. Nie zapominajmy wszakże o tym, że większość schorzeń rozwija się niepostrzeżenie. Wielu z nas tego nie zauważa albo lekceważy pojawiające się drobne dolegliwości. A właśnie na takim etapie można skutecznie eliminować potencjalne zagrożenia.

Pamiętajmy jednak, że kurkumina wykazuje tendencję do rozrzedzania krwi. Więc z jej podażą nie wolno przesadzać, choć dziś – jak się wydaje – ma to swoje plusy. Mamy bowiem do czynienia z pokowidową epidemią zaburzeń krzepnięcia, nawet wśród młodych ludzi. I nie chodzi o hemofilie, lecz coś dokładnie odwrotnego https://www.mp.pl/pacjent/udar/aktualnosci/371349,mamy-epidemie-udarow-mozgu.

Czy faktycznie słodkie jest be?

Twoje zdrowie leży na talerzu! Pisałem o tym wielokrotnie. To oczywiste, gdyż przez nasz organizm w ciągu całego życia przetaczają się dziesiątki ton materii wszelkiej maści. Tylko naiwni zaprzeczą, że nie ma to większego znaczenia. Odpowiednia dieta wspiera i ciało, i umysł. Dla każdego coś dobrego, więc mamy tutaj pole do popisu. Ale każdy z nas powinien unikać cukrów, bo to jest kluczowe w zapobieganiu i terapii depresji. To głównie one przyczyniają się do rozwoju przewlekłego stanu zapalnego (patrz wyżej: kurkumina), stając się tym samym przyczyną nieprawidłowości w funkcjonowaniu mózgu. Już nie wspominam, o czym było wiele w poprzednich notkach, jak fatalne w skutkach było i jest wskazanie przez medyków tłuszczów (głównie cholesterolu) jako naszych śmiertelnych wrogów.

Dlaczego właśnie cukier jest winowajcą, choć wydawałoby się, że powinno być odwrotnie? Cukry (szczególnie fruktoza; poczytajcie sobie etykietki na słodyczach, gdzie „panoszy się” syrop glukozowo-fruktozowy) przyczyniają się do rozwoju oporności na insulinę i leptynę. Hamują one również aktywność neurotroficznego czynnika pochodzenia mózgowego (BDNF, brain-derived neurotrophic factor), który w funkcjonowaniu mózgu odgrywa kluczową rolę. Jego poziom jest krytycznie niski zarówno w depresji, jak i schizofrenii. Węglowodany zaburzają też równowagę flory jelitowej, prowadząc do dysbiozy. Starajmy się więc ograniczyć je do minimum.

A więc co jeść, by nie wpaść w tarapaty?

Podstawą każdego skutecznego planu zachowania zdrowia psychicznego jest utrzymywanie stanu zapalnego pod kontrolą. Poza unikaniem cukru, warto zwrócić uwagę na inne czynniki, które mają kluczowe znaczenie w profilaktyce i terapii depresji, w szczególności:

  • kwasy tłuszczowe omega-3 pochodzenia morskiego (łosoś, śledź, makrela, sardynka) – wykazano, że łagodzą poważne zaburzenia depresyjne;
  • witaminy z grupy B –  w jednym z badań dotyczących nastolatek po próbach samobójczych, wykazano, że większość miała niedobór kwasu foliowego;
  • magnez – jego suplementacja przynosi wyraźne efekty w łagodnych i umiarkowanych stanach depresyjnych, a korzystne efekty pojawiają się w ciągu dwóch tygodni leczenia;
  • witamina D – jej niedobór może sprzyjać do depresji.

A może spróbujmy przez trzy tygodnie tego? Podobno mocno poprawi nasz nienajlepszy nastrój. Wiem, teraz czas zabaw, to może już po środzie popielcowej?  

Pamiętajmy o:

  • 5 porcjach warzyw dziennie;
  • 2-3 porcjach owoców dziennie;
  • 3 porcjach płatków pełnoziarnistych dziennie;
  • 3 porcjach białka dziennie (chude mięso, jaja lub rośliny strączkowe);
  • 3 porcjach ryb tygodniowo;
  • 2 łyżkach oliwy dziennie;
  • łyżeczce kurkumy i cynamonu przez większość dni i
  • 3 łyżkach orzechów i nasion dziennie.

W badaniach (PLOS One, 2019) przeprowadzonych na młodych dorosłych osobach wykazano, że efekty (obniżone wskaźniki depresji, lęku i stresu w teście DASS-21) utrzymywały się nawet 3 miesiące później. Jak się sprawdziło z młodzieżą, to dlaczego nie starszym?

p.s. w następnej notce popatrzymy na depresję od strony stosowanej oficjalnie terapii

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑