O jednej z najważniejszych substancji w naszym metabolizmie pisałem już wielokrotnie. Można sobie odświeżyć pamięć szukając notek w zakładce „ZDROWIE”. Było już tam prawie wszystko, w tym o jednej z najgroźniejszych grup „współczesnych leków” – statynach. Dziś spróbuję opowiedzieć o tym, jak – moim zdaniem – wygląda prawdziwa rola tego prawdziwego dobroczyńcy.
Popatrzmy najpierw na te dwie historyjki…
Alirocumab miał być innowacyjnym lekiem (przeciwciało monoklonalne ingerujące w metabolizm lipoprotein w wątrobie), który będzie radykalnie obniżał poziom frakcji cholesterolu LDL, odpowiedzialnej (taka jest obowiązująca oficjalna wykładnia) za większość chorób serca. To było w 2015 r. http://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-stworzono-lek-przeciwdzialajacy-zawalom-serca,nId,1849115#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm.
Lek może być stosowany raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie lub raz w miesiącu. Wszystko zależy od stężenia wybranej substancji i poziomu cholesterolu w organizmie pacjenta. Badania wskazują, że specyfik może obniżyć poziom cholesterolu LDL aż o 65%!
Koszt leczenia nowym lekiem jest szacowany na ok. 10 000 dol. rocznie, co oznacza, że nie każdego będzie na niego stać.
Nowy specyfik otrzymał zielone światło od FDA (Food and Drug Administration) i może być powszechnie stosowany w terapiach przeciwdziałających zawałom serca. A na czym polega jego działanie? Ano na wzroście wychwytu „szkodliwych” lipoprotein niskiej gęstości (LDL) przez wątrobę.
I zbawca (!) wodór. Zacytujmy najpierw fragmenty artykułu: Wodór cząsteczkowy jest najsilniejszym antyoksydantem, jaki do tej pory odkryto. Już od dawna teoretyzowano, że można go wykorzystać do cofnięcia biologicznego zegara. Plan chińskich naukowców zakłada bezpieczne podawanie cząsteczek wodoru poprzez specjalnie opracowany implant wykorzystujący nanotechnologię. Uwalniałby on wodór bezpośrednio do organizmu z aż 40 000 razy większą skutecznością, niż na to pozwalają dotychczas stosowane metody… Do tej pory badania ujawniły wiele niezwykłych właściwości wodoru. Najlżejszy z gazów przede wszystkim wykazuje silne działanie przeciwzapalne. Niszczy wszelkie toksyny, które mogą powodować starzenie. Stwierdzono również, że ma on rewitalizujący wpływ na wiele komórek i tkanek ludzkiego ciała. https://geekweek.interia.pl/medycyna/news-chiny-znalezli-sposob-na-odwrocenie-starzenia-a-nawet-niesmi,nId,7209118
Co łączy przytoczone historyjki? Właśnie… To są dokładnie dwa przeciwieństwa! Dziwne? Na pierwszy rzut oka tak. I my w tej schizofrenii żyjemy już całe lata!
Pamiętacie moją notkę o tlenie? O.k. To było tu: https://lornetkawsieci.com/2023/08/05/50-twarzy-greya-to-pikus-popatrz-jak-dokazuje-tlen/ Przypomnę raz jeszcze – całe nasze życie to jest gra o właściwe i harmonijne uporządkowanie elektronów w naszym organizmie. W praktyce sprowadza się do tego, by wszystko skończyło się przede wszystkim syntezą wody. Fenomenalnego związku, którego…rozkładem w procesie fotosyntezy zajmują się potem (wykorzystując energię słoneczną) rośliny. W tak prosty sposób rozwiązał problem Stwórca.
Bo inaczej… Bo inaczej biada nam. Każde naruszenie tego mechanizmu grozi katastrofą. Katastrofą na poziomie organelli, komórki, narządu, organizmu. Z prawami przyrody i Naturą nie wygramy! Jak to mówił w słynnym skeczu Majster (genialny Jan Kobuszewski): praw fizyki Pan nie zmienisz, nie bądź Pan głąb!
Skąd ten problem? Ano nic mądrzejszego nie wymyślimy od tego, co zaproponował Bóg. Wymyślił, że najlepszym sposobem na pozyskiwanie energii, którą wykorzystujemy, jest … synteza wody. Synteza, która przebiega w naszych siłowniach komórkowych. Nazwałem je niegdyś komórkowymi bankami. Bo to dzięki nim realizują się nasze marzenia „zapisane jako projekty w DNA”. Teraz wypada tylko przeprowadzić wszystko perfekcyjnie.
My mamy swoje plany, ale atomy i cząsteczki…też! I musimy to brać pod uwagę. Pisałem już, ale przypomnę. My chcemy, by atom tlenu koniecznie łączył się z dwoma atomami wodoru. Powstała woda jest absolutnie bezpieczna, bo przecież nie chodzi tu ani o powódź, ani tzw. zatrucie wodne (o nim też kiedyś pisałem). Rozmawiamy bowiem o zjawiskach rozgrywających się na poziomie molekularnym. Tyle, że nasze życzenia to jedno, a zachowanie cząsteczek – drugie. Otóż cząsteczka tlenu o wiele łatwiej (to chyba normalne?) znajdzie pojedynczy elektron niż od razu cztery. A jeśli jeden, to… Jeśli jeden, to tlen w tej postaci (już jako reaktywna postać tlenu; RFT, ROS – reactive oxygen species) jest szalenie niebezpieczny. Bowiem to przede wszystkim on odpowiada za dezintegrację struktury i funkcji komórek.
Jeszcze raz wróćmy do wspomnianej notki. Wskazałem tam mechanizm unieszkodliwiania ROS. Tyle, że to dotyczyło tylko form, które powstają przy okazji przemian energetycznych w naszych komórkach. System jest niezwykle skuteczny. Inaczej byłoby od razu po nas! I może, na marginesie, jeszcze jeden dowód. Krwinki czerwone (erytrocyty) nie mają systemu, w którym korzysta się z energii strumienia elektronów (są pozbawione mitochondriów). Ale przenoszą one tlen (to chyba wie każdy z nas?). I co? Ten tlen jest bezpieczny? Oczywiście, że nie! On też szuka elektronów! I… zabiera je jonom żelaza. A wtedy krwinka przestaje spełniać swe funkcje, gdyż hemoglobina zamienia się w niezdolną do przenoszenia tlenu methemoglobinę. I tylko dzięki systemowi enzymatycznemu (reduktaza methemoglobinowa) jest możliwy skuteczny powrót do normalności. Tyle, że w końcu (po ok. 100 dniach) erytrocyt poddaje się i musi trafić na cmentarzysko (śledziona). To są nieubłagane fakty, choć gorzej mają jeszcze leukocyty, których żywot (w związku z walką w skrajnie niekorzystnych warunkach i przy stałej obecności RFT) jest wręcz liczony na godziny. To tyle tytułem dygresji. Wróćmy do rzeczy najważniejszej.
Tak jest wewnątrz komórek. Z tym przychodzimy na świat. Mamy ten system i jego działanie to oczywistość. Ale czy to tylko problem samych komórek? Ależ skąd! Przecież poza nimi też dzieją się identyczne rzeczy. Przecież my dostajemy z naszego środowiska tysiące tzw. ksenobiotyków i wiele z nich stwarza dokładnie te same problemy co tlen w mitochondriach. Kto tym razem jest winowajcą? Każdy przetworzony składnik żywności, który już jest częściowo, w mniejszym lub większym stopniu, utleniony. I? Oczywiste, działa tak jak sam tlen, poszukując na gwałt elektronów.
A skąd je bierze, zapytacie? Odpowiedź jest…zaskakująca! W pozakomórkowym systemie antyoksydacyjnym główną rolę gra endogenny CHOLESTEROL! Powtarzam – znienawidzony przez naukę, medycynę i biologię steryd, związek, który produkujemy – zgodnie z zapotrzebowaniem – we własnej wątrobie. I to on jest prawdziwym obrońcą! Raczej normalne? Przecież Pan Bóg nie zrobiłby fuszerki, prawda? No i nie zrobił!
Poza wieloma funkcjami, jakie spełnia cholesterol w organizmie (pisałem o tym!), ta jest jedną z najważniejszych. Nic dziwnego, że po utlenieniu (oddał elektrony różnym związkom chemicznym pochodzącym z pokarmu), zmienia swą postać, stając się oksyLDL. I właśnie ta forma trafia i do żółci (z którą jest wydalana), i do ścian naczyń krwionośnych. Wspominano o tym już ponad 30 (sic!) lat temu: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/0891584991901878?via%3Dihub.
A właśnie zwiększona obecność we krwi i w ścianach tętnic stała się faktem, na którym zbudowaliśmy największy mit medyczny w historii medycyny. Uznaliśmy cholesterol za wroga nr 1, który jest głównym winowajcą w chorobach serca i układu krwionośnego. I ruszyła potężna machina, gdzie celem nr 1 stała się kasa. BIG FARMA poczuła krew! Wkrótce na rynku pojawiły się STATYNY i biznes rozkręcił się błyskawicznie (pisałem o tym wielokrotnie). No i mamy to, co mamy.
Setki miliardów (i nie mówię o złotówkach), nachalna propaganda, bezwolna medycyna, ignorancja lekarzy… Nie ma dnia, w którym nie pojawiłoby się setki reklam o specyfikach obniżających poziom cholesterolu… I nikt nie zastanowi się, że hipocholesterolemia to prawie gwarancja demencji i nowotworów, zaś wysoki poziom tego sterydu – długiego i szczęśliwego życia.
Bo mózg to przede wszystkim lipidy! Ich brak w pożywieniu to prosta droga do neurodegeneracji i demencji. Szczególnie dokuczliwy jest brak cholesterolu, który wchodzi w skład tzw. tratw lipidowych odpowiedzialnych za prawidłowy transport międzykomórkowy, w tym glukozy. Ale pogadajcie z „fachowcami”!
Jak to wszystko odkręcić? Oj, będzie bardzo ciężko! Bardzo nieciekawe wnioski mamy przecież z przebiegu niedawnej plandemii. Mimo wielu twardych dowodów na fałszerstwa, przekupstwo, nieskuteczność szczepionki, nadal „akcja zbawienia” trwa. Czy za mojego życia doczekam się ekspiacji macherów, którzy obwołali statyny dobrem ludzkości? Czy ktoś w końcu przyzna, że soja to zguba ludzkości? Czy ktoś uderzy się w piersi za zapewnienia, że tłuszcze to największe zagrożenie dla naszego zdrowia?
Szerokim echem odbił się w mediach wywiad Red. Rymanowskiego z Panią Prof. Grażyną Cichosz. Jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale kropla drąży skałę.
Będę jeszcze pisał o „cholesterolowej walce z wiatrakami”, bo tu idzie o nasze „być albo nie być”. Poruszę m.in. temat suplementów i innych składników diety obniżających zły cholesterol. Bo akurat one są „po dobrej stronie mocy”.

Bardzo ciekawy, ważny i inspirujący wpis. 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję!
PolubieniePolubienie