O wstawaniu z klęczek

Polska jest skłócona praktycznie ze wszystkimi sąsiadami. Tak bardzo, że od dwóch odgrodziła się wysokim i solidnym płotem za ciężkie pieniądze. Białorusi to się nawet opłaciło, bo stal użyta do jego budowy została kupiona u…nich. Następnemu wystawiła (po 80 latach) rachunek opiewający na ponad 6 bln złotych. Jakby tego było mało, nieustannie „pouczamy” rząd Scholza w sprawie toczącej się wojny. Czwarty sąsiad zaledwie parę dni temu, ustami byłego premiera i niedawnego kandydata na prezydenta, nieopatrznie wypaplał, że palcem nie kiwnie, jak ruscy napadną i na nas. Od dawna natomiast – ustami komisarz Jourowej – bezczelnie „przywraca” praworządność w naszym kraju. I nikt w Czechach nie pamięta, że we własnym kraju kryształowa do bólu Vera miała poważne zarzuty dotyczące sprzeniewierzenia „środków unijnych”. O skardze do TSUE na kopalnię w Turoszowie, która „powoduje suszę” za miedzą – w przeciwieństwie do usytuowanych w pobliżu kilku niemieckich i czeskich – już nie wspominam.

No i w końcu chlubny wyjątek – obecnie nasz „największy przyjaciel”. Spełniamy wszystkie jego prośby, niekiedy wprost odejmując sobie od ust. Tyle, że w najmniej stosownej chwili może on przypomnieć sobie – co nie daj Boże – to, co już raz nam zafundował.

I ostatni – Słowacja.  To także wielka niewiadoma. Przypominam, że we wrześniu 1939 r. ci sąsiedzi też wkroczyli do Polski. A Hitler, dziękując za pomoc, podarował im całkiem spory kawałek naszego kraju – ze Spiszem i Orawą.

Jedno przyznać trzeba! Przed drugą wojną zapewnialiśmy, że „nie oddamy ani guzika”. I nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nasze obecne ELYTY z żelazną konsekwencją podtrzymują tę obietnicę. Chyba że będzie trzeba bohatersko walczącym sąsiadom oddać i te guziki!?

Choć chyba więcej racji miał parę lat temu Wałęsa, gdy zaproponował by przekazać nasze sprawy Niemcom, bo mają najwięcej do gadania w Europie. Może nadal żylibyśmy na klęczkach, ale wśród „europejskich przyjaciół”.

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑