Kiedyś gość uważający się za kosmitę wywołałby co najwyżej parsknięcie śmiechem. Dziś jednak trzeba się zastanowić, czy w ten sposób nie obrazimy jego uczuć. Kosmofobii, w odróżnieniu od homofobii, jeszcze nie ma w oficjalnym słowniku politpoprawnej inkwizycji. Gdy się pojawi, musimy liczyć się z karą za mowę nienawiści! Poznajmy bliżej jegomościa, jegomościnę albo jegomościno – niejakiego/niejaką/niejakiego Jareth Nebula.

źródło: Instagram / jareth_nebula
Przez lata myślałem, że jestem kobietą albo mężczyzną. Ale nie jestem nawet człowiekiem. Utknąłem w ciele człowieka i tak właśnie jestem postrzegany przez innych. Chcę by mówić o mnie ono. Jestem bezpłciowym kosmitą – twierdzi (urodził się jako dziewczynka). Ma już nawet określenie swojego stanu – extraterrestrial. Zaskoczenie? Nie! Skoro odrzucono Boga i postawiono w jego miejscu człowieka, nie można się dziwić, że ten ze swoimi „uświęconymi” prawami ( oczywiście bez obowiązków) ustanawia nowe dogmaty moralne i biologiczne. czytaj czytaj.
Wróćmy jednak…między ludzi i przyjrzyjmy się, jak jest z tą płcią naprawdę. Bo mamy problem, i to poważny. „Biblijni” Adam i Ewa czy „biologiczne” XX i XY (chromosomy płci) to już „przeżytek”.
Popatrzmy…W USA jako osoby transpłciowe określa siebie 1 400 000 dorosłych mieszkańców. Jeszcze ciekawiej wygląda to w rozbiciu na grupy wiekowe. Wśród osób najstarszych (> 75 lat) odsetek ten wynosi 1.3%, w przedziale 57-75 lat – 2.0, u ludzi w średnim wieku (41-56) – 3.8, zaś milenialsów (25-40) już 9.1. Natomiast w najmłodszej kategorii (19-24 lat) przynależność do społeczności LGBT (Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender) deklaruje aż 15.9%.
Czy tę „rewolucję” da się sensownie wytłumaczyć?
- jak z tą naszą płciowością jest naprawdę?
- kto ma rację w sprawie LGBT i studiów gender?
- czy to tylko fałszywa ideologia, czy kolejny wielki problem cywilizacyjny?
- co mają do powiedzenia medycy, biologowie i inni specjaliści?
- co to są dysruptory endokrynne?
- jakie są efekty zanieczyszczenia środowiska i żywności?
Przyjrzyjmy się temu dokładniej…
Zacznijmy od ustaleń naukowych…
Otóż, co dla większości będzie wręcz szokiem, biologowie i medycy opisują aż 10 kryteriów płci. Ach, gdzie ten iks i igrek odmieniany we wszystkich przypadkach przez prawicowych przeciwników elgiebete! Przecież według nich wszystko jest proste, bo…tak uczyli się w szkole. Nie wnikam, co mieli z biologii, ale teraz są „prawdziwymi specjalistami” w tej, jak widzimy, trochę skomplikowanej dziedzinie.
W największym skrócie to wygląda tak:
- płeć chromosomalna (genotypowa): XX i XY,
- płeć hormonalna: proporcje stężenia androgenów i estrogenów,
- płeć metaboliczna: zmienność metabolizmu zależna od hormonów,
- płeć mózgowa: uwarunkowane rozwojem i metabolizmem mózgu wzorce zachowania seksualnego typowe dla płci,
- płeć gonadalna: jądra z plemnikami lub jajniki z komórkami jajowymi,
- płeć gonadoforyczna: nasieniowody lub macica z jajowodami,
- płeć zewnętrznych narządów płciowych: prącie lub srom,
- płeć fenotypowa: drugo- i trzeciorzędne cechy płciowe,
- płeć socjalna (metrykalna, prawna): ustalana po urodzeniu na podstawie budowy zewnętrznych narządów płciowych,
- płeć psychiczna: określana przez poczucie przynależności do danej płci.
Wypada zatem jeszcze raz powtórzyć: GENY TO NIE WSZYSTKO!
Teraz będzie jeszcze trudniej. W procesie rozwoju płci w każdym z wymienionych kryteriów może dojść do transpozycji, o której mówimy, gdy pośród powyższych elementów cechujących płeć znajduje się przynajmniej jeden należący do płci odmiennej (co pociąga za sobą określone zaburzenia). Płeć psychiczną i związane z nią transpozycje można rozpatrywać w 4 aspektach: identyfikacja płciowa, role płciowe, orientacja seksualna (hetero-, homo-, bi- i aseksualizm; bez chęci zmiany płci) i różnice płciowe. Odrębne kategorie to transseksualizm (trwała zmiana płci), transwestytyzm (b/z, lecz okresowo ich ubiór i zachowania są typowe dla płci przeciwnej), transgenderyzm= transpłciowość=niebinarność (odczuwanie dyskomfortu związanego z własną płcią, ale bez decyzji o jej zmianie) i interseksualizm (obojnactwo, hermafrodytyzm). Więcej tu: czytaj.
Swoje 3 grosze wtrącają genetycy…
Już, zdawało się całkiem proste, tłumaczenie genetyczne płci komplikuje się. Mamy bowiem, na męskim przecież, chromosomie Y, gen SRY (Sex-determining Region Y), który koduje białko SOX9. I to dopiero jego poziom określa naszą płeć (przy dużej ilości powstają jądra, przy małej – jajniki). Na dodatek, aby męskie narządy płciowe rozwinęły się prawidłowo, wysoki poziom ekspresji SRY musi mieć miejsce w konkretnym momencie, by umożliwić kaskadę dalszych reakcji. W 2012 r. naukowcy z Niemiec zidentyfikowali kolejny gen. Chodzi o Gadd45g, który odgrywa nadrzędną rolę w rozwoju męskich cech płciowych. Wyniki badań na samcach myszy wskazują, że poprzez jego delecję można dokonać całkowitej rewersji płci. Kilka lat później brytyjscy badacze odkryli, że w tzw. śmieciowym DNA występuje mały fragment o nazwie Enh13, który spełnia funkcję podobną do SRY. Gdy zarodkom samców myszy usunięto te „śmieci”, rozwinęły się u nich żeńskie narządy płciowe. Enh13 działa prawdopodobnie jak wzmacniacz, który usprawnia ekspresję genu SRY poprzez wzrost prawdopodobieństwa jego transkrypcji. Naukowcy podejrzewają, że podobną rolę spełnia także i u nas.
Czy jesteśmy bliżej momentu, w którym za pomocą pojedynczych genów będzie możliwe sterowanie płcią? Wolisz syna czy córkę? – czy to pytanie nabierze nowego znaczenia?
Sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana już na poziomie materiału genetycznego i pewnie to raczej początek kłopotów. Bo przecież to tylko punkt wyjściowy w ostatecznym ukształtowaniu płci. Od siebie dodam, że badacze „przemilczeli” resztę cech współkształtujących osobowość kobiety/ mężczyzny. Sytuacja nie jest więc taka oczywista. Jak zwykle zresztą…
W następnej notce popatrzymy tymczasem, jak widzą to przeciwnicy binaryzmu płci, czyli zwolennicy „wielopłciowości”…

Dodaj komentarz